środa, 16 listopada 2011

Tu i teraz! (Spokój z każdym oddechem - Thich Nhat Hanh)

Oto kolejna książka z tych, o których w pełni będę mogła wypowiedzieć się dopiero za jakiś czas, gdyż to kolejna pozaycja, którą częściowa należy sprawdzić na własnej skórze. Jednak w odróżnieniu od książek relaksacyjnych, które do tej pory czytałam, ta jest bardziej... uduchowiona niż praktyczna.
"7 dróg do relaksacji" oraz "Droga do wewnętrznej równowagi" to książki pisane przez ludzi trochę takich jak ja: szukających sposobu, jak nie dać się codzienności, kombinujących, jak uwolnić się od stresu i zachować spokój. Dwie poprzednie książki były bardziej zbiorem technik i rad. Natomiast Thich Nhat Hanh to Mistrz, co widać na pierwszy rzut oka - prawda, że widać :)? To, co pisze w "Spokoju z każdym oddechem" to rozważania, wskazówki, jak cieszyć się każdym dniem, jak znaleźć przyjemność w pozornie prozaicznych czynnościach, takich jak przygotowywanie śniadania czy mycie zębów.
Autor wiele miejsce poświęca na ćwiczenie uważności, które jest niczym innym, jak po prostu byciem tu i teraz, w teraźniejszości. 
Tylko na nią bowiem mamy wpływ i to w niej zawiera się nasze szczęście. Tymczasem mamy skłonność do nadmiernego analizowania i rozpamiętywania tego, co już było i zamartwiania się tym, co dopiero będzie. A to bez sensu, gdyż nasze szczęście znajduje się w teraźniejszości, w dokładnie tej chwili. 

Wielokrotnie w tym tekście autor odwołuje się do buddyzmu, to właśnie na naukach Buddy opierają się jego teorie. I znów: to, co mi się podoba to fakt, że teksty zawarte w tej książce są dostosowane do współczesnych realiów. Autor pisze w którymś momencie wprost: jeśli nie chcesz specjalnie poświęcać czasu na praktyki duchowe, nie musisz tego robić. Ćwiczenia uważności i elementy medytacji możesz wykorzystać nawet w drodze do pracy: skup się na drodze, którą pokonujesz, zsynchronizuj oddech z krokami. 

W ogóle chciałam napisać, że odkąd wprowadzam w praktykę to, czego dowiaduję się z książek, rzadziej się denerwuje, rzadziej nawiedzają mnie czarne myśli, a jeśli już się pojawią, to wiem, co robić: wdech, wydech, spokój. Wdech, wydech, spokój. Niby niewiele, ale dobroczynne skutki świadomego oddychania i relaksacji zaczynam powoli odczuwać. I chociaż "Spokój z każdym oddechem" podoba mi się chyba najmniej z dotychczas prezentowanych pozycji, a to dlatego, iż jest to książka bardziej do przemyślenia i do "wgryzienia" się dokładnie w to, co autor pisze, to z pewnością jest to pozycja zasługująca na uwagę.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Sensus.pl,

Thich Nhat Hanh, Spokój z każdym oddechem, Sensus.pl, s. 139.

7 komentarzy:

  1. Bardzo chciałam przeczytać jakąś książkę tego mnicha, ale nie umiałam się zdecydować, którą kupić. Już na szczęście wiem i zacznę od "Spokój z każdym oddechem" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Saro - to całkiem przystępna lektura, myślę, że dobra na początek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie wydaje się ciekawa pozycja, ale jednak nie czuje jakiegoś zainteresowania tą książką. Może jeszcze gust się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś lubiłam/czułam potrzebę czytania takich książek, teraz już dawno nie miałam w rękach nic podobnego, a myślę że chyba czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skarletko a czytałaś książki Ekcharta Tolle? On też pisze o tu i teraz, czuciu, byciu i uważności. Polecam. Mnie takie podejście dużo daje i pozwala się nakręcać i żyć pełniej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Maya - nazwisko znam, gdyż znalazłam tego autora w jakiejś bibliografii - bardzo chętnie poszukam i przeczytam :)

    Cassiel, Cyrysiu, Tośka - u mnie lektura tego typu książek wynika z potrzeby chwili. Nie wchodząc w szczegóły, to, czego się z nich uczę, naprawdę mi pomaga. Uważam, że jest to lepszy sposób niż łykanie tabletek na uspokojenie czy nerwowe obgryzanie paznokci - i te techniki naprawdę działają! :)

    OdpowiedzUsuń