poniedziałek, 21 lutego 2011

O Conradzie, którego nie czytałam

Jak w tytule. W liceum nie przebrnęłam przez "Lorda Jima". Na studiach przez baaaardzo krótką chwilę miałam ochotę przeczytać "Jądro ciemności", ale ochota ta przeszła mi po kilku pierwszych stronach - oczywiście dalej nie czytałam.


Natomiast teraz... znowu mam ochotę zmierzyć się z tym pisarzem, a to za sprawą "Dżozefa" Jakuba Małeckiego, którą to książkę z prawdziwą przyjemnością właśnie czytam (ba: chłonę! Recenzja prawdopodobnie jutro).

Otóż: jeden z bohaterów "Dżozefa" zdaje się być opętany Conradem. Czyta jego książki bez przerwy, nie śpi, a czas upływa mu na lekturze. Nie wiem jeszcze dlaczego tak się dzieje, gdyż do końca powieści zostało mi nieco ponad sto stron, ale już stawiam hipotezę, że lektura dzieł Conrada rozprasza demony głównego bohatera, sprawia, że rozpływają się, stają mniej wyraźne.

Z Conrada zaczerpnięte zostały motta książki:

Samotność jest ciężkim i nieodzownym warunkiem istnienia

oraz

Najbardziej egzotyczną dżunglą na świecie jest psychika ludzka.

Dalej o Conradzie pojawiają się jeszcze takie fragmenty:

Bo książki Conrada, mój kochany, to są rzeczy absolutnie wyjątkowe. Żadne inne nie mogą się nawet z nimi równać, bo tylko jego proza jest w stanie cię zmienić. To jest prawdziwe, rozumiesz. Prawdziwe. Bo Conrad żył tak, jakby chciał wyrwać coś życiu na siłę. Z jego losów można wywnioskować, że on chciał żyć nie raz, ale z parę razy. Pragnął więcej, wiedział, że życie ma się jedno i chciał z niego wycisnąć ile się da. Większość ludzi nie wie, jakie mamy szczęście, że ktoś taki pisał jeszcze książki. Książki, które kosztują teraz po sześć złotych za sztukę i wypełniają półki bibliotek. . Wystarczy iść, pożyczyć czy kupić, usiąść w domu przy herbacie i można się zmienić. Nie do wiary, prawda?

Większej zachęty do lektury nie potrzebuję i obiecałam sobie, że zrobię kolejne podejście do tego autora, tym razem bez uprzedzeń. Wikipedia wyświetliła taką oto listę jego powieści:

Czytaliście którąś z nich? Od której zacząć? Bo jeśli miałaby zadecydować na podstawie atrakcyjności tytułu, to zdecydowanie wygrywa "Szaleństwo Almayera" i "Smuga cienia".

A tymczasem kolejny raz dzieje się tak, że pod wpływem jakiejś książki mam ochotę na lekturę, o której sama bym nie pomyślała.

19 komentarzy:

  1. Widzę, że na liście brak "Tajfunu" i "Samotności morza". Ja bardzo lubię "Smugę cienia" i "Nostromo", ale nie polecę Ci żadnego konkretnego tytułu, bo myślę, że Conrad jest takim pisarzem, że po którąkolwiek z jego książek sięgnie się jako po tę pierwszą, każde z tych spotkań będzie udane i pożyteczne intelektualnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmotywowałaś mnie do zabrania się za Jego twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jabłuszko - ja próbowałam czytać "Lorda Jima" i "Jądro ciemności", tak jak pisałam, ale zdecydowanie mi te książki nie podeszły, może dlatego, że lektury? Natomiast teraz mam ogromną ochotę poznać jego twórczość, mam nadzieję, że na dobrych chęciach się nie skończy.

    Domi - mnie zmotywował "Dżozef". W sobotę idę do biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie "Lord Jim" w liceum bardzo podszedł. Ale już "Jądro ciemności" - nie. Przebrnęłam, ale bez rewelacji. Może do Conrada trzeba dojrzeć? :)

    W każdym razie - fajnie, że tak motywujesz ludzi. Może też się skuszę na jakąś pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oleńko - ja mam nadzieję, że samą siebie udało mi się zmotywować :)
    Kurcze, a ja tego "Lorda Jima" nie mogłam...

    OdpowiedzUsuń
  6. "Szaleństwo Almayera" moim zdaniem jest jedną z cięższych książek Conrada. Może spróbuj jeszcze raz "Lorda Jima"? Skoro już nie jest Twoją lekturą, może Ci podejdzie bardziej? Ja akurat uwielbiam i Lorda Jima i Jądro ciemności, ale to drugie pokochałam po przeczytaniu go po raz chyba trzeci dopiero. "Smuga cienia" mnie także kusi od dawna, więc może Ty przeczytaj i napisz, czy polecasz?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Lord Jim" bardzo mi się podobał, czytałam "w gorączce". Natomiast "Jądro ciemności", sama nie wiem. Nie było złe, ale też niespecjalnie mnie ruszyło.

    Patrząc po tytułach, zdecydowanie "Smuga cienia".

    OdpowiedzUsuń
  8. Zafascynował mnie główny bohater. Spierałam się gorączkowo na polskim o jego racjach. Taki wiek...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja Cię akurat rozumiem, bo mnie też Conrad jakoś nigdy nie podchodził. "Jądro ciemności" przeczytałam, choć było ciężko, ale "Nostromo" było chyba jeszcze gorsze (a przynajmniej te kilkadziesiąt pierwszych stron, po których książkę tę porzuciłam). Ja też mam jednak zamiar podjąć niedługo jeszcze jedną próbę przekonania się do Conrada. Tobie życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od której zacząć, to nie mam pojęcia, ale opinie o dwóch przeczytanych przeze mnie masz tu i tu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Padmo, Fabulitas - w "Dżozefie" pojawia się takie zdanie, że "Szaleństwo" jest powieścią najbardziej godną uwagi, gdyż to debiut, a więc powieść ma jeszcze pewne braki - a te bywają ciekawe (mam nadzieję, że niczego nie przekręcam).Mam ochotę zacząć właśnie od niej, a później spróbować przeczytać "Smugę cienia". "Lord Jim" jeszcze zaczeka :)

    Oleńko - ja bym się pewnie też spierała... ale niestety nie miałam argumentów :)

    Naia - mam dość silną motywację, więc mam nadzieję, że uda mi się którąś z książek tego autora doczytać do końca. Bo czuję się sobą lekko zażenowana, że do tej pory nie dałam rady.

    Agnes - "Tajny agent" zapowiada się całkiem, całkiem...I ciekawa jestem, która nazwa ulicy jest prawidłowa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jądro ciemności było ostatnio omawiane w klubie cztelniczym na blogu czytanki.anki- jak chcesz to zajrzyj, tylko jedna osoba była potem na nie, choć wszyscy przyznają, że utwór trudny.
    Jeśli chodzi o moje potyczki z Conradem, poza Lordem Jimem w liceum czytałam Nostromo (zadziwiająca jest oszczędność tej prozy, conrad w ogóle nie komentuje poczynań bohatera, zwłaszcza tych negatywnych).
    Bardzo, bardzo podobało mi się "W oczach Zachodu" -tematyka nietypowa, bohaterami są Rosyjscy rewolucjoniści (ci z okolic roku 1905). traktuje o zdradzie i konflikcie między lojalności do państwa i człowieka. W klimacie bardzo przypomna ksiązki Rosjan z 19. wieku, jest w tym jakaś internsywność.

    OdpowiedzUsuń
  13. Iza - wielkie dzięki, zajrzę sobie na bloga, nie wiedziałam, że taka dyskusja miała miejsce, ale już do niej dotarłam: http://czytankianki.blogspot.com/2011/01/klub-czytelniczy-odc-1-jadro-ciemnosci.html

    Podaję link, jeśli ktoś jest zainteresowany :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytatałam nic tego autora niestety ;/
    Może też najwyższy czas po coś sięgnać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skarletko, czytałam akurat obie interesujące Cię pozycje: "Szaleństwo..." i "Smugę cienia". O tej drugiej pisałam na blogu:
    http://poczytnik.wordpress.com/2010/10/02/smuga-cienia-joseph-conrad/

    Jest zupełnie inna od "Szaleństwa...", które Conrad pisał jeszcze jako marynarz a nie pisarz (jeśli można tak powiedzieć). Obie są egzotyczne, silnie zabarwione psychologią i refleksją moralno-etyczną, a jednak "Smuga cienia" jest solidniej przemyślana i skonstruowana. Polecałabym raczej ją. "Smuga cienia" to ten właściwy jak sądzę, gmerający w umysłach ludzkich Conrad po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. a teraz ja przez Ciebie nabrałam ochoty, by po raz kolejny zmierzyć się z Conradem. i tak jak ktoś już pisał wcześniej: nie ma jednej dobrej książki na początek. to po prostu są świetne książki. :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Jedyny Conrad przez którego przebrnęłam bez bólu to było opowiadanie "Pojedynek". Porównywałam z filmem i nawet nie wypadło najgorzej. Ale po "Lordzie Jimie" mam conradotraumę i nic innego jego mi nie podeszło.
    "Pojedynek" Ci nawet polecam, bo nawet jak Ci się nie spodoba, to jest krótki. Z tego samego powodu polecam Ci na początek inne opowiadania.
    A jeszcze innym wyjściem może być to nowe "znakowe" tłumaczenie "Lorda Jima", skoro podobno dawni tłumacze strasznie Conrada zakłamywali...

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaa, nie! Conrada trzeba czytać! Jest go wszędzie za mało, o nim za mało, nikt nie czyta, a przecież warto.
    Nie wiem, dla mnie jego książki nie są oczywiście porywającą lekturą, przez którą nie mogę w nocy spać i pożeram strony. Nie, czyta się spokojnie, ale jest w nich coś tak pięknie napisanego o ludziach, w każdej, że nie umiem do jego książek nie wracać.
    Conrad, Stendhal, Wilde i Dostojewski, każdy z nich pisał o ludziach, każdy inaczej i bez każdego nie chciałabym się obywać.

    Pozdrawiam, życzę chociaż jednej owocnej przygody z Conradem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. W sumie jest 26 tytułów, kiedyś posiadałam wszystkie tomy Conrada i przeczytałam wszystkie, nadszedł jednak czas, kiedy musiałam zdobyć pieniądze i niestety sprzedałam całe wydanie w twardej granatowej obwolucie. Bardzo żałowałam ale życie jest niestety bezlitosne. Ja kocham wszystko co Conrad napisał, ale niektóre czytałam kilka razy między innymi Lorda Jima.

    OdpowiedzUsuń