sobota, 4 grudnia 2010

Ukryte w Słowach, czyli seans przy herbatce (Fruwajaca dusza - Yoko Tawada)

Ukryte w Słowach - to jedno z nowych miejsc, jakie odkryłam w internecie. Co to za miejsce? Herbaciarnia, galeria i księgarnia w jednym, czyli zawiera w sobie wszystko to, co lubię. Oczywiście najwięcej czasu spędziłam w internetowej księgarni, gdzie można znaleźć literaturę dla kobiet - ja odkryłam tu kilka nowych tytułów.

I kolejny raz okazało się, że warto prowadzić bloga o książkach, gdyż udało mi się nawiązać kontakt z właścicielką tej strony i księgarni - panią Kasią, w wyniku czego co jakiś czas będę mogła prezentować Wam, drogie Czytelniczki, książki pochodzące właśnie z księgarni Ukryte w Słowach.

Zapraszam zatem na pierwszy książkowo - herbaciany seans.

"Fruwająca dusza" Yoko Tawady to dla mnie książka... dziwna. A dziwność ta wynika z tego, iż jest to lektura niezwykle niejednoznaczna i oniryczna, przesycona erotyzmem, a przez to niepokojąca.

Risui, młodziutka dziewczyna, wstępuję do Szkoły Kikyo po tym, jak jej kochanek znajduje na udach dziewczyny tajemniczy znak ułożony z pieprzyków. W Szkole Risui zaczyna studiować Księgę i wstępuję na Drogę Tygrysa. Szkoła znajduje się w lesie, wśród bagien i mokradeł. Uczęszcza do niej kilkaset kobiet, a przewodzi im mistrzyni Kikyo. Tawada świetnie odmalowuje życie codzienne w niewielkiej, zamkniętej społeczności. I chociaż jej członkinie wstępują na drogę mądrości, oddają się studiowaniu i medytacji, nie brak wśród nich kłótni, zawiści, rywalizacji. Postacią niejednoznaczną jest też sama Kikyo, o której niewiele wiadomo.

Im dalej posuwała się akcja, tym więcej pytań sobie zadawałam. Czego tak naprawdę uczyły się dziewczęta? Jaki cel miała Kikyo, gromadząc je w jednym miejscu? Co jest w tej powieści prawdą, a co snem? Co jest zdarzeniem, a co tylko interpretacją głównej bohaterki? Autorka zdaje się mnożyć te pytania, nie udzielając odpowiedzi. Książka jest też gęsta od symboli i metafor, których ja, przyznaję uczciwie, nie potrafię odczytać, ale zupełnie nie przeszkadzało mi to w lekturze tej powieści.

Bo "Fruwającą duszę" czyta się fantastycznie, chociaż ta "fantastyczność" bynajmniej nie wynika z szalonej fabuły i nagłych zwrotów akcji. Napisana jest przepięknym językiem, chwilami miałam wrażenie, że czytam nie powieść, a poezję (pokreśliłam swój egzemplarz, gdyż co chwila natrafiałam na zdanie godne zapamiętania). I przede wszystkim pozwala nieco inaczej spojrzeć na Japonię. Risui nie decyduje się zostać żoną i matką, nie ulega wielopokoleniowej tradycji. Uczy się, chociaż wiedza, którą zdobywa, nie przyda się jej poza murami szkoły. Na okładce można znaleźć zdanie "Japonia ze snu". A ja dodam, że dla mnie cała fabuła książki zdaje się być zapisem marzenia sennego.

Gorąco polecam!

Y. Tawada, Fruwająca Dusza, wyd. Karakter, Kraków 2009, s. 179.

7 komentarzy:

  1. Ciekawy opis:) na razie nie mam ochoty na taką literaturę, ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu tego, co napisałaś, czuję jakiś dziwny pociąg do tej książki. Może to przez skojarzenia: wszystkie mangi, które zrobiły na mnie na tyle duże wrażenie, żebym nie poprzestała na oglądaniu obrazków, mają w sobie jakiś element oniryzmu. Kolejna książka o Japonii znalazła się na mojej liście.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka natychmiast skojarzyła mi się z "Nadepnęłam na węża" by Hiromi Kawakami (a od dawna chcę tę książkę przeczytać), dlatego z radosnym sercem przeczytałam recenzję. Z równie radosnym skończyłam ją czytać, bo naszły mnie nowe skojarzenia, tym razem z "Panną Nikt" Tomka Tryzny. Ja już chcę nowy rok i kupić tę książkę... :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam gdzieś już tę okładkę - wydawnictwo Karakter ma taką serię, tak?

    OdpowiedzUsuń
  5. Skorzystałam z zaproszenia do herbaciarni chociaż zdecydowanie wole kawę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aneto - :)

    Moreni - ja książek o Japonii i jej mieszkańcach przeczytałam zaledwie kilka, jednak ta jest zupełnie inna do tego, co znałam wcześniej - i to jest jej ogromnym plusem. Skojarzenie z mangą? Chyba słuszne, chociaż tych też nie znam za wiele :)

    Oleńko - ale herbat ci u nich pod dostatkiem :)

    Alinka- pisz list do Mikołaja :)

    Agnes - tak, okładki są bardzo podobne i charakterystyczne.

    Tajemnico - kawę rano, wieczorem książka z herbatką :)

    OdpowiedzUsuń