niedziela, 14 listopada 2010

Jedna noga nad przepaścią, a druga na ziemi (Eksploratorzy przepaści - Enrique Vila-Matas)


Na Targach Książki spotkałam się z opinią Pani z jednego z wydawnictw, że opowiadania to gatunek, który pasuje do naszych "żyj szybko" czasów. Są krótkie, czasem wystarczy kwadrans, by je przeczytać i nie są aż tak wymagające jak np. powieść.

Ja do opowiadań mam stosunek mieszany, chociaż od jakieś czasu zaczynam się do nich przekonywać: teraz np. oprócz "Wiwisekcji", czytam świetne opowiadania Pawła Pollaka, a dosłownie kilka minut temu skończyłam zbiór "Eksploratorzy przepaści" Enrique Vila - Matas. I dochodzę do wniosku, że w tym akurat przypadku forma opowiadania jest jak najbardziej wskazana, gdyż nie sądzę, abym dokończyła tą książkę, gdyby była powieścią.

Autor powiązał wszystkie opowiadania z tej książki jedną myślą główną: ich bohaterowie stoją nad "przepaścią", za którą nie ma już nic, albo, jak kto woli, za którą znajduje się pustka. Są to więc osoby, które stykają się z chorobą, które mają za sobą lub czeka ich operacja, to osoby, którym kiedyś przepowiedziano śmierć i teraz robią wszystko, aby "odczarować" przepowiednię lub są to ludzie samotni w kosmosie (dosłownie).

Mam zakodowaną w głowie pewną grupę tematów, które uważam za "śliskie" i czasem zdarza mi się obserwować, jak pisarz się na nich, brzydko mówiąc, wywala. Za takie tematy uważam np. wszelkie wątki "przełomowe" w życiu bohatera, po których już nigdy nic nie będzie takie samo. Czasem ma być patetycznie, a wychodzi kiczowato... Jednak autorowi "Eksploratorów przepaści" nic takiego się nie zdarza. Po pierwsze dlatego, że zdaje się jak ognia unikać patosu: jego bohaterowie to szarzy ludzie, którzy czasem sami sobie się dziwią, że nachodzą ich takie, a nie inne myśli, czują się zdziwieni faktem, że nagle ich życie się przełamuje i dopuszczają do głosu coś, co wcześniej było głęboko ukryte. Po drugie zaś używa ironii, a zabieg ten, stosowany w granicach rozsądku, bardzo lubię.

Dlatego też bardzo dobrze oceniam te opowiadania i polecam wszystkim zabieganym do czytania w tramwaju, w kolejce w sklepie czy w poczekalni do lekarza :)

7 komentarzy:

  1. Ostatnio te przekonuje sie do opowiadan. Trzeba dobrze czasem trafic. Tez w sumie mnie zachecilas.Wpisze na liste zyczen.

    http://lotta-kronika-pachnacych-kartek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze powiem, że opowiadania czytam jedynie na lekcjach polskiego, kojarzą mi się z dość dziecinnymi sprawami, ale po prostu muszę coś dorwać w swe łąpki :)

    podrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Edith - cieszę się :)

    Lotta - moja lista życzeń nie ma konca :)

    Ew. - ja całkowicie zmieniałam nastawienie. Polecam Iwaszkiewicza, polecam "Siedem kobiet" Rebeci Miller, polecam "Eksploatatorów przepaści" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaak. Opowiadania są wspaniałe, gdy nie masz czasu sięgnąć po coś dłuższego. Poza tym, wiele razy się przekonałam, że większość po którą sięgałam napisana jest "ku przestrodze" lub przemyca jakieś ważne życiowe mądrości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyłączam się do grona oficjalnie zachęconych.

    Skądś w ogóle kojarzę tę okładkę, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć skąd.

    A, no i też przekonuję się do opowiadań. Powoli, ale skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nyx - te właśnie nie są pisane "ku przestrodze", tak myślę, raczej ukazują człowieka w dziwnej sytuacji życiowej :)

    Futbolowa - no ja właśnie też: widziałam już gdzieś okładkę, nawet próbowałam jej szukać wpisując w google "okładka z autobusem":p, ale nic z tego :)

    OdpowiedzUsuń