niedziela, 10 października 2010

Śmieszna pani od Krasnoludków

Nie wiem, czy ktoś pamięta o tej dacie, ale dwa dni temu minęła setna rocznica śmierci Marii Konopnickiej - kobiety, która obok Joanny Brodzik przez długi czas była najczęściej wyszukiwaną postacią przez polskich internautów.

Pogrążę się tym, co teraz napiszę, ale poetka ta śniła mi się jakiś czas temu. Nie jestem przesądna, nie wierzę w zabobony, ale stwierdziłam, iż bardziej wyraźnego "znaku" już chyba dostać nie mogłam i poczytałam sobie trochę o Marii. Zaczęłam od książki Aliny Brodzkiej, ale okazała się... średnio interesująca. Chociaż to z niej miedzy innymi pochodzi fragment o dzieciństwie Konopnickiej, bez matki, które przypominało dzieciństwo sióstr Bronte. Ponadto wzruszyła mnie, autentycznie wzruszyła odpowiedź na list Elizy Orzeszkowej, w którym autorka "Marty" pytała, czy Konopnicka jest szczęśliwa. Ta odpowiedziała, że przez długi czas wydawało jej, że jest. Wydawało się.

Właśnie dlatego zdecydowała się odejść od męża i przez kilkadziesiąt lat żyła w nieformalny związku z kobietą, dużo młodszą zresztą malarką, Marią Dulębianką. Tworzyły dziwną parę: Konopnicka w kwiatach i kapeluszach, Dulębianka w spodniach i z cygarem.

Konopnicka samotnie wychowywała dzieci. Zarabiała pisaniem i korepetycjami - tak jak ja teraz. Stroniła od feminizmu, nie identyfikowała się z ruchami kobiecymi, a jednocześnie prowadziła taki tryb życia, na jaki niejedna walcząca feministka nigdy by się nie odważyła.

Polecam książkę Krzysztofa Tomasika "Homobiografie", którą właśnie czytam i którą "odbrązawia" biografie wielu "znanych i cenionych", lecz, niestety, zamarynowanych w szkolnych podręcznikach. Nie zachęcam natomiast do czytania utworów Marii Konopnickiej, zdaję sobie sprawę, że są one dość mocno przebrzmiałe. Ale już prześledzenie życiorysu poetki jest jak najbardziej godne polecenia - okazuje się bowiem, że Konopnicka żyła bardziej współcześnie, niż mogłoby nam się wydawać.

10 komentarzy:

  1. Skarletko, polecam książkę "Konopnicka jakiej nie znamy" Marii Szypowskiej. Trochę już starsza pozycja, ale BARDZO wyczerpująca, odmalowująca całą epokę, na jaką przypadło życie Konopnickiej, jej pozycję w świecie pisarskim itd. Z tego co pamiętam, to pisarka jednak brała udział w eventach organizowanych przez ruch kobiecy (tylko obraziła się za żarty z Dulębianki? Tak to zapamiętałam). I z tymi dziećmi, dla których tak się poświęcała ponoć też dziwna sprawa trochę, tak łatwo potem się od nich odwracała. I ta polskość i patriotyzm na ustach, ale żyć wolała w podróżach, najlepiej na południu Europy. Na to przeznaczała wszelkie 'pomocowe' fundusze, które dla niej organizowano...
    Bardzo wnikliwy portret "poetki ludu" można poznać dzięki pani Szypowskiej w każdym razie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dowiedziałam się o niej ciekawych rzeczy... Chociaż sama nigdy jej szczególnie nie wielbiłam, wydaje się interesującą postacią i chętnie się dowiem o niej czegoś więcej ^^.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lesbijstwo Konopnickiej jest domniemane:)
    A ja uważam, że jeśli idzie o literaturę dziecięcą to jednak warto ją czytać - miała niesamowite wyczucie psychiki dziecka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, Twój blog podczytuje sobie już od dłuższego czasu i szalenie mi się podoba! Dodaję więc do linków u siebie i będę częstym gościem :)

    Odnośnie samej notki natomiast - przez myśl przebiegło mi, że po pierwsze może dlatego Konopnicką omawia się w szkole tak wcześnie, kiedy jeszcze nie wymagana jest znajomość biografii pisarza. Bo jak tu z dziećmi rozmawiać na takie tematy? Nie byłoby łatwo, nie w polskiej szkole. Druga myśl, to natomiast moje podejrzenie, że dużo bardziej interesowałaby mnie sama autorka, niż jej twórczość, która nie podobała mi się w dzieciństwie i nie mam najmniejszej ochoty na ponowne z nią spotkanie teraz. Może to niedobrze i powinnam się złamać?

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny, wielkie dzięki za komentarze, przepraszam, że odpisuje ostatnio w zwolnionym tempie, ale mam problemy z komputerem ostatnio - mam nadzieję, że dziś wszystko wróci do normy.

    Maioofko - słyszałam o tej książce, a teraz bodajże Tomasik ją wspomina i zaznacza, że nie została ona dobrze przyjęta: kręcono nosem na "ciekawostki" z życia Konopnickiej, które autorka ujawnia. Chociaż podobno robi to delikatnie, z wyczuciem i taktem... zobaczymy, bo na pewno ją przeczytam :)

    Alino - to jest dla mnie przykład, kiedy biografia autora jest ciekawsza niż jego dzieła.

    Naczynie Gliniane - może i domniemane, ale wielce prawdopodobne. Ja specjalnie za utworami dla dzieci Konopnickiej jako dziecko nie przepadałam, dlatego ciekawa jestem, jak odebrałabym je teraz :)

    Mandzurio - cieszę się i zapraszam :)
    Może jest tak, jak piszesz, z drugiej strony uważam jednak, że nawet z licealistami trudno jest ten temat poruszyć, żeby nie wywołał on chichotu i głupich komentarzy. U mnie jest dokładnie tak, jak piszesz: dla mnie to jest przykład kobiety z ciekawą biografią i nieciekawą twórczością. Nic nie poradzę, trudno :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Skarletko, jak dla mnie wielkim zaskoczeniem było, że książka Szypowskiej została w ogóle wydana w "tamtych" czasach! Choć napisana jest z dużą dozą taktu i pewnej sympatii nawet, to portret Konopnickiej, który się wyłonił z tego tekstu był bardzo negatywny w moim odczuciu. Ale cały czas miałam wrażenie, że nie taki był zamysł autorki - raczej chciała pokazać człowieka w miejsce pomnika bez skazy. A człowiek był jaki był i na to rady już nie było :)
    Mam też wrażenie, że wiersze Konopnickiej przetrwały tylko dlatego, że wpasowały się w nadchodzącą epokę ludowej rewolucji. A jej proste rymy często pozwalały się nawet śpiewać na folklorystyczną nutę! Cóż więcej potrzeba? ;) Krytyka i literaci nigdy jej nie cenili, więc można było jeszcze dorobić hagiografię o niezrozumianej wieszczce proletariatu. Dużo by pisać - wcale nie była ciekawą postacią (raczej się na taką kreowała, bardzo świadomie), tylko zaskakująco wysoko zaszła jak na tak marną wierszokletkę. Amen :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Sięgnę po tą książkę, z czystej ciekawości. O tych "kreacjach" Konopnickiej trochę już słyszałam, np. te przekręty z wiekiem. Wierszokletką faktycznie była taką sobie, ale czy nie była ciekawą postacią, to już sobie chętnie sprawdzę :) I tak z ciekawości zapytam. Dlaczego zainteresowałaś się Konopnicką?

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę Szypowskiej polecam jak najbardziej - ciekawa lektura bez względu na na główną bohaterkę ;) Sama po nią sięgnęłam dość przypadkowo: znalazłam egzemplarz za grosze, a miałam wielką ochotę na biografię jakiegoś pisarza, żeby było o książkach, o stosunkach między literatami itd. I w tej książce jest tego mnóstwo na szczęście. Można sobie wyrobić nawet jakieś ogólne wyobrażenie świata wydawniczego tamtej epoki: gazety, redakcje, wierszówki, krytyka, animozje itd. Konopnicka pisała do ówczesnego Bluszcza na ten przykład, więc kiedy pojawiło się nasze współczesne wznowienie tego tytułu, wiedziałam już skąd się wziął ten głośny tytuł, do czego nawiązuje ;) Jest tam trochę o Orzeszkowej, wspierającej kobiecą literaturę bardzo aktywnie - przyznam, że to ona wywarła na mnie całkiem dobre wrażenie.

    Napisałam, że Konopnicka nie była ciekawa, ponieważ jej portret wypada dość mdło w sumie; ani nie była charyzmatyczną osobowością, ani literatką z prawdziwego zdarzenia, co najwyżej jej życie rodzinne może budzić kontrowersje, ale czy to kwestia jej zasług czy winy to już inna sprawa; pisała tyle i to, za co jej dobrze zapłacili i w sumie nic ciekawego nie wnosiła do świata twórców. Ciekawe jest raczej to, jak mało wiemy o polskich pisarzach i jak daleko od stanu faktycznego plasuje się ten wyidealizowany portrecik pani kochającej dzieci ;)

    Maria Szypowska napisała jeszcze biografię "Asnyk znany i nieznany", za którą zabrać się wciąż nie mogę. Ale może i ta pozycja Cię zainteresuje - podobnie opasłe tomisko, więc musi kryć mnóstwo smaczków :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie myślałam, że można mnie zainteresować biografią Konopnickiej, ale udało Ci się :) Mam teraz ogromną ochotę przeczytać jakąś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Maiooffko, ja Ci w ogóle bardzo dziękuję za te komentarze - fajnie jest móc z kimś pogadać, nawet jeśli internetowo, o Konopnickiej. Sięgnę po tą książkę - na pewno. Uwielbiam takie smakowite biografie, nawet jeśli, jak twierdzisz, obiekt opisu jest sam w sobie mało ciekawy. O książce o Asnyku też wiedziałam, ale właśnie ta objętość trochę mnie na studiach odstraszyła, miałam mnóstwo innych lektur, a Asnyk do ulubieńców nie należał. Ale w sumie jak spodoba mi się książka o Konopnickiej, to może i po tą o Asnyku sięgnę :)

    Lilybeth - to Maioofka zainteresowała, ja tylko wspomniałam o śnie i rocznicy :)

    OdpowiedzUsuń