piątek, 8 października 2010

Ona to on, a on to ona (Piaskownica - Danuta Marcinkowska)


O "Piaskownicy" dowiedziałam się, a jakże, czytając recenzję na blogu Edith. Przede wszystkim zachęciła mnie informacja, iż jest to debiut (a po polskie debity staram się sięgać jak najczęściej) i to, jak twierdzi Edith, w której gust wierzę, debiut udany. Sięgnęłam więc po tą książkę tym chętniej.
Czym jest tytułowa piaskownica? Pozornie to tylko miejsce, gdzie codziennie bywa główna bohaterka, Natasza, ze swoim synkiem Erykiem. Jednocześnie to właśnie tam najczęściej dopada ją frustracja: że jest za mało asertywna, że w jej życiu zbyt mało się dzieje, że chciałaby iść do pracy, jak jej mąż. Olaf tymczasem uważa, że jego żona ma komfortowe warunki: cały dzień siedzi sobie w domu z dzieckiem, pomaga jej niania, więc tak naprawdę nie ma nic do roboty, patrzy, jak maluch się rozwija. Jednym słowem nie powinna narzekać i Olafa bardzo dziwi, dlaczego to robi. Olaf to ma dopiero stresy! Nie tylko odpowiada za utrzymanie rodziny, ale też musi wykazywać się w pracy... a Natasza jeszcze zrzędzi, że za mało zajmuje się dzieckiem. A przecież poświęca mu całe weekendy, zamiast np. w tym czasie realizować swoje pasje. Natasza natomiast widzi to tak, że Olaf codziennie ma nowe wyzwania, spotyka ciekawych ludzi i ciągle coś w jego życiu się dzieje.

I tak napędza się spirala wzajemnych pretensji, niedomówień, żali... Która para tego nie przerabiała? Tymczasem autorka idzie krok dalej i zamienia małżonków miejscami: Natasza budzi się w ciele Olafa, a Olaf w ciele Nataszy. Siłą rzeczy: Natasza idzie do pracy, Olaf zostaje w domu z synkiem. Czy jest to powieść o równouprawnieniu? W moim odczuciu raczej nie.

Danuta Marcinkowska napisała bardzo ciepłą i przyjemną książkę, która ilustruje banalną prawdę: w związku należy się uzupełniać. Jednocześnie stosuje pomysł, który ostatnio oglądałam na ekranie, w filmie "Kobieta na Marsa, mężczyzna na Wenus" i który w książce także mi się podoba. Polecam, gdyż jest to kolejna lekka książka, którą czyta się błyskawicznie, która daje do myślenia i która jednocześnie stanowi świetną rozrywkę.

D. Marcinkowska, Piaskownica, wyd. Replika, Zakrzewo 2010, s. 160.

8 komentarzy:

  1. a dziękuję dziękuję :D i cieszę się, że książka się podobała, bo fajna jest no :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba chciałabym to przeczytać. Będę rzucała okiem na różne promocje i nowości w bibliotece, może kiedyś się uda?

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi fajnie, ale raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Schemat dobrze znany, ale kto wie, może to będzie coś ciekawego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Scarletko,
    a nie wydawało Ci się, że druga część książki jest niezbyt rzeczywista? Obydwoje gładko wchodzący w role partnera nadają opowieści wymowy sennego marzenia?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przemawia do mnie. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nauczycielko, zgadzam się, druga część może faktycznie jest nieco zbyt "gładka", ale z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że autorka skupiła się bardziej na skutkach takiej zamiany, niż samej zamienie.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń