poniedziałek, 20 września 2010

Historia pewnego ogłoszenia (Kupię rękę - Agnieszka Szygenda)


Agnieszka Szygenda ma pióro lekkie, a styl na tle współczesnej prozy polskiej osobny. Samoistny.

Tak o autorce i jej nowej książce "Kupię rękę" napisała Kazimiera Szczuka i w moim odczuciu miała rację. Jeśli chodzi o stronę językową, książkę czyta się znakomicie, kolejne strony automatycznie przekłada się z prawa na lewo. O "osobnym stylu" jeszcze do końca nie mogę się wypowiedzieć, gdyż wcześniejszą powieść autorki "Wszystko gra" dopiero mam w planach. Ale jedno przyznaję: "Kupię rękę" zaskakuje, chociażby tytułem. O co chodzi z tą ręką? - zastanawiałam się, kiedy rozpoczęłam lekturę. Wyjaśnienie przyszło szybko, a ja czytałam z niedowierzaniem, że można wpaść na coś takiego.

Olgierd - główny bohater powieści - jest sfrustrowanym biznesmenem, skupionym wyłącznie na pracy i sobie. W jego wnętrzu zaś kłębi się stado żmij. Olgierd wpada na szatański pomysł: postanawia kupić rękę. Niedosłownie oczywiście, nie jest to horror, więc obyło się bez odrąbywania kończyn. Mężczyzna na internetowej akcji kupuje kawałek skóry na kogoś ręce, który ma zostać wytatuowany. Oczywiście sprzedający nie wie, co dokładnie ma tatuaż przedstawiać. I w tym momencie robi się ciekawie. Kto jest na tyle zdesperowany, że decyduje się oddać kawałek własnego ciała nieznajomemu? Więcej: Olgierd trafia na aukcję dziewczyny, Igi, która chce sprzedać... samą siebie.

Pokręcone, prawda? Książka została podzielona na dwie części, pierwsza mówi o tym, co przedstawiłam powyżej i czytało mi się ją naprawdę rewelacyjnie. Nieco, ale tylko nieco gorzej było z częścią drugą, co bynajmniej nie wynika z niedociągnięć autorki, lecz z moich oczekiwań. Bo założyłam sobie, że książka skończy się jakąś katastrofą, porażką Olgierda, tymczasem autorka daje mu szansę na nawrócenie, naprawienie błędów i powrót na łono rodziny. Jednocześnie Olgierd skojarzył mi się z Faustem: chcąc zaszkodzić Tomkowi, od którego kupił rękę, tak naprawdę dał mu lekcję życia. Czyli niby wszystko jest w porządku i kończy się ładnie, ale nie do końca do mnie takie rozwiązanie przemawia. Czego się spodziewałam? Nie wiem, ale myślałam, że książka do końca utrzyma swój chwilami groteskowy i makabryczny klimat. Czego jestem natomiast pewna? Jutro maszeruję do biblioteki po "Wszystko gra"!

PS Nie wiem czemu tak mnie to zaskoczyło, ale o książce pisał... Waldemar Pawlak. Serio: TU mam dowód!

A. Szygenda, Kupię rękę, wyd. WBliskie, Warszawa 2010, s. 214.

12 komentarzy:

  1. Nawet nie wiedziałam, że prowadzi blog. Ale ostatnio to coś popularne jest nawet u mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, wydaje się trochę pokręcona:)Swoją drogą, gdzie ty wynajdujesz te książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo, chciałabym przeczytać, czas się kurczy,a stosik rośnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. a co chciał, żeby wytatuować? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie nie mam ochoty na tego typu książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aneto - ja też nie wiedziałam. A już recenzji tej książki na pewno się tam nie spodziewałam znaleźć :)

    Yoanno -w Matrasie, Empiku, księgarniach internetowych, na stronach wydawnictw i oczywiście na blogach :)

    Pani La Mome - aż za dobrze znam ten ból :)

    Piotrek - chyba nie mogę powiedzieć, gdyż ten tatuaż jest dość istotny dla fabuły - a wszystkie zdradzać nie wypada :)

    Saro - ja zawsze też twierdzę, że żadnych książek o socjopatach, psychopatach i ludziach z problemami - a potem samo wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z jednej strony mnie ciągnie, z drugiej strony mnie odpycha :P O rosnącym stosiku i zaległościach nie wspomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A że tak wskoczę poza tematem :) nie mam żadnego wzoru na chustę, za to na swetry w nadmiarze i stąd te sweterki ostatnio u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skarletko dla mnie druga część jawi się jako zgrzyt do stylu, w jakim książka się rozpoczęła. Do probelmu, który poruszyła - ale to zgrzyt pozytywny, jakby autorka chciała zasłonić tamto zło, zamalować, sprawić abyśmy zapomnieli. Taki cudowny kontrast. Ja chyba lubię kontrasty:)?

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie, właśnie druga część zbyt optymistyczna. Styl świetny, potencjał ogromny, ale dla mnie wykorzystany częściowo.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam kilka recenzji tej książki i mogę stwierdzić, że czuję się zainteresowana, ale wątpię, żebym miała w najbliższym czasie sposobność ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. czuje że może to być niezła historia ;) Czas jej poszukać:)

    OdpowiedzUsuń