środa, 8 września 2010

Filmowa środa - III

Tydzień rozpoczęłam ambitnie dwoma filmami, które otrzymały Oscara: "Amadeuszem" i filmem "Tańczący z wilkami". Na obu poległam: w pierwszym straciłam wątek, drugi okazał się za długi (prawie cztery godziny...). Dlatego miało być ambitnie, a wyszło, cóż, jak zwykle.

Film "Kobiety pragną bardziej" skusił mnie obsadą: Jennifer Aniston, Scarlett Johanson, Drew Barrymore, Ben Affleck, Jennifer Connelly... Rzadko tyle gwiazd udaje się zgromadzić w jednym filmie i rzadko zdarza się, żebym oglądała tego typu obrazy więcej niż raz. Ten obejrzałam dwa. Opowiada on historie osób, które szukają swojego miejsca w życiu i miłości, próbują pokonać samotność, nudę, rutynę... z różnym powodzeniem i różnym skutkiem. Film ten zawiera całą garść "mądrości" na temat związków damsko - męskich, pokazuje ich najróżniejsze konfiguracje i ogólnie ogląda się go świetnie: akcja szybko posuwa się do przodu, każdy z bohaterów prezentuje inny typ, nie ma miejsca na nudę. Ot, jedna z wielu tego typu produkcji. Dlaczego więc sięgnęłam po ten film jeszcze raz? Bo bardzo podobała mi się teoria "reguły i wyjątku" (niestety, ale jestem regułą - kto oglądał ten wie, o czym mówię) i opowieść, której główną bohaterką była Jennifer Connelly: świetnie poprowadzony wątek z papierosami, które stały się przyczyną wystawienia mężowi walizek za drzwi. Polecam!
Drugi film polecam z równie wielkim przekonaniem. To kolejne pozycja z mojej pracy magisterskiej i gdybym ja miała nadać mu tytuł, to nie byłoby to "Moje życie beze mnie", lecz "O śmierci bez przesady".Młoda kobieta dowiaduje się, że zostało jej kilka miesięcy życia. Ma męża, ma dwie małe córeczki, ma życie przed sobą. Nie histeryzuje, nie stawia egzystencjalnych pytań, lecz bierze notes... i spisuje, co jeszcze musi zrobić, zanim umrze. A musi iść do fryzjera, przespać się z kimś innym niż mąż, nagrać urodzinowe kasety dla swoich córek, znaleźć im matkę, która ją zastąpi...
Gdy piszę o tym, mam gęsią skórkę. Tak naprawdę jest to bardzo prosta historia, opowiedziana bez patosu i ozdobników, ale wrażenie robi ogromne.Może dlatego, że główna bohaterka jest prostą, niewykształconą dziewczyną, która swoją sytuację przeżywa "po prostu", tak, jak potrafi? Również ogromnie polecam!

(Isabel Coixet mogę polecić jeszcze "Życie ukryte w słowach, z tą samą aktorkę w roli głównej, co w "Moje życie beze mnie").
A na koniec napiszę o filmie, który polecam i nie polecam jednocześnie. Mam tu na myśli horror "Amityville", o którego fabule do końca nie mogę się wypowiedzieć, gdyż oglądałam go przez palce - po prostu się bałam. Z założenia horrorów nie oglądam, właśnie dlatego, że potem śnią mi się koszmary, na ten zerkałam, gdy oglądał go mój Piotr. Co udało mi się wyłapać: w domu leżącym w pewnym oddaleniu od miasteczka popełniono zbrodnię: zastrzelona została cała rodzina, a człowiek, który przyznał się do morderstwa twierdzi, że zmusiły go do tego "głosy". Rok po tych wydarzeniach do tego samego domu wprowadza się młode małżeństwo z dziećmi. I historia zaczyna się jakby powtarzać...

Polecam ten film, bo w moim odczuciu nawiązuje np. do "Lśnienia" i naprawdę się bałam - więc jeśli ktoś lubi się bać, to może mu się spodobać. Natomiast nie polecam, gdyż zawsze niezmiernie denerwują mnie historie, w których bohaterowie wprowadzają się do domów, w których straszy, chociaż wiedzą, co tam się wydarzyło. Poza tym wkurza mnie, jak wchodzą do ciemnych piwnic czy garaży, żeby sprawdzić, co tam skrzypi... normalny człowiek wiałby, gdzie pieprz rośnie. A poza tym w finałowej scenie ZAWSZE jest burza... i to też mnie drażni.

12 komentarzy:

  1. Widziałam "Kobiety pragną bardziej" i "Amityville". Pierwszy jakos w ogóle mnie nie zachwycił. Nie mogłam sie połapać w bohaterach i wyłączyłam po pół godziny:) Ale mam go w domu więc może jeszcze dam mu szansę:)
    "Amityville" to dobry horror. Ja przestałam oglądac ten gatunek jak zaszłam w ciążę:) I musze przyznac, że o ile wcześniej byłam zahartowana w gatunku to teraz boję się niesamowicie:) Zawsze mnie zastanawiająte dopiski do amerykańskich horrorów, że sa niby na podstawie prawdziwych wydarzeń. Jeśli tak to znaczy że to jest chore społeczeństwo:)
    Zaintrygowałas mnie natomiast trzecim filmem "Moje życie beze mnie" Koniecznie musze obejrzec bo sprawa pogodzenia się z własną śmiertelnością to coś o czym się dzisiaj nie rozmawia a ja myślę że trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Lubię te Twoje filmowe środy:) Ja sezon kanapowo- filmowy uważam za otwarty, chociażby z powodu pogody:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tusieńko - ja sezon filmowy także uważam za otwarty, tym bardziej, że już zdążyłam się przeziębić - także tym bardziej :) Z tymi dopiskami do horrorów mam to samo.I zawsze zastanawiam się, czy naprawdę tak było, czy prawdziwe wydarzenia zostały przetworzone, "zminimalizowane", czy dokładnie tak było, jak pokazuje film - bo jeśli wydarzenia z "Amityville" są "prawdziwą prawdą" to masz rację: chore społeczeństwo. Niestety, w gatunku zahartowana nie jest w ogóle i np. po "Martwej ciszy" przez, nie przesadzam, miesiąc dochodziłam do siebie (spanie przy zapalonej lampce itp.)
    "Moje życie beze mnie" nie jest arcydziełem, ale niesamowicie rusza mnie ten film, może przez to właśnie, że bohaterka jest taka zwyczajna. Ja w ogóle bardzo lubię tematykę przemijania i odchodzenia - chociaż może dziwnie to brzmi. W jakiś sposób, oglądając i czytając o tym, oswajam własne lęki.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się ostatnio udało obejrzeć "W chmurach". Wczoraj natomiast trafiłam na wspomnianego przez Ciebie "Amadeusza" i nie odmówiłam sobie przyjemności obejrzenia go po raz kolejny. Wieczorem zaś trafiłam na "84 Charing Cross Road" i ponownie się nic zachwyciłam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. "W chmurach" mam w planach, "Amadeusza" zacznę jeszcze raz - ciekawie się zapowiadał, ale w którymś momencie stwierdziłam, że zupełnie nie wiem o co chodzi :) A o tym ostatnim filmie pierwszy raz słyszę - trzeba się będzie nim zainteresować, skoro zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam " Kobiety pragną bardziej". Jeśli mam być szczera to dla mnie ten film jest po prostu głupią komedią amerykańską, jakich wiele... Nie ma w nim nic odkrywczego, a gra aktorska jest mierna. Mam takie odczucia pewnie dlatego, że ten film powstał na podstawie książki-poradnika dla pań. Właśnie dlatego jest w nim tyle "mądrości" i reguł. Nigdy w takie rzeczy nie wierzyłam, i J. Aninston na pewno do tego mnie nie przekona :).
    Ciesze się tylko z tego, że oglądałam ten film w telewizji. W kinie czułabym się oszukana.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie strasznie przypadło do gustu "Kobiety pragną bardziej", właśnie dzięki teorii "reguły i wyjątku" i jakoś tak uświadomiłam sobie już później, że chyba jestem wyjątkiem jednak, co mile połechtało moje ego i zapewne sprawiło, iż film wspominam miło.

    "Amityville" oglądałam dwa razy. Za pierwszym razem w kinie - i miałam później problem z zaśnięciem, cały czas mając przed oczami tę dziewczynkę... Drugi raz natomiast nieco mnie znudził - ot zwyczajny amerykański film, jakich wiele.

    U mnie teraz na filmowej tapecie po raz drugi "Różyczka" oraz "Chicago" i "Wszystko co kocham". Zobaczymy, jak mi przypadnie do gustu taki zestaw :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu:) po pierwsze muszę do Ciebie meila wysmarować, ale mam taką masę zajęć, że nie mam czasu...:( ale się postaram na dniach:)
    po drugie powiem CI, że już się przyzwyczaiłam do tych Twoich filmowych śród i dziś na posta czekałam wiernie;)
    A pierwszy film oglądałam i szalenie mi sie podobał:) drugim sie zainteresowałam, a horror sobie odpuszczę- mąż na delegacji, potem mogłabym nie zasnąć:)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja "Kobiety pragną bardziej" wyłączyłam po 30 minutach, no irytował mnie strasznie ten film :D A może dlatego też, że spodziewałam się czegoś "wooow", sama nie wiem czemu :D
    Narobiłaś mi ochot na filmy!! Bym sobie teraz horror obejrzała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie również narobiłaś ochoty na film. Wykorzystam, jak tylko córcia pójdzie spać. Pewnie obejrzę "Pamiętnik" :)

    Co do horrorów- przed ciążą oglądałam każdy a od narodzin córek poprostu się boję...dziwne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Amadeusz" jest rewelacyjny! Jeśli zdobędę, obejrzę go raz kolejny (na DVD, bo TV nie posiadam)."Tańczący z wilkami", to również ciekawa propozycja na dłuuuugi wieczór (książki nie byłam w stanie przełknąć, film jest o niebo lepszy). Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Tańczącego z wilkami" nigdy nie obejrzałam, ale "Amadeusza" szczerze uwielbiam (nawet mimo propagowania teorii o mozartowskim zespole Touretta)... A z tych, które Ty obejrzałaś oglądałam "Kobiety pragną bardziej" (ale jakoś nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia, choć fragmenty były sympatyczne), a zainteresowałaś mnie "Moim życiem beze mnie". Zapisuję na listę do obejrzenia.

    U mnie sezon filmowy też już otwarty. :)

    OdpowiedzUsuń