wtorek, 24 sierpnia 2010

Saga, jakiej jeszcze nie było! (Koń Alechina - Kasper Bajon)


Zapowiedziałam, że napiszę, dlaczego nie lubię Kaspra Bajona i zrobię to. I w nosie mam, że ujrzą przy tym światło dzienne moje najgorsze cechy.

Po pierwsze: nie lubię Kaspra Bajona, bo jestem zazdrosna o jego talent, który aż "daje po oczach" w jego debiutanckiej powieści "Koń Alechina".

Po drugie: nie lubię Kaspra Bajona, ponieważ za nieprzyzwoite uważam fakt, że będąc zaledwie dwa lata starszym ode mnie, pisze książką tak dobrą, że zazdrosna ja o takim debiucie tylko mogę pomarzyć.

Po trzecie: nie lubię Kaspra Bajona, gdyż robi on z czytelnikiem, więc i ze mną, co chce. Plącze wątki, bawi się narracją, wprowadza co chwila nowe postacie, które potem giną na kilkanaście stron i znowu wypływają - i weź tu tu ogarnij to wszystko.

Po czwarte: nie lubię Kaspra Bajona, ponieważ zburzył on moje błogie poczucie czytelniczego zadowolenia: dawno temu okrzyknęłam się ekspertką od moich ulubionych sag i myślałam, że w tym gatunku nic mnie nie zaskoczy... a tymczasem takiej sagi au rebours jeszcze nie czytałam i nie wiem, czy kiedykolwiek trafię na podobną, gdyż w trakcie lektury miałam wrażenie, że obcuję z czymś osobnym, czego nie da się podrobić.

Po piąte: w książce przestawiona jest dwustuletnia pokręcona historia pewnej hrabiowskiej rodziny. I proszę mi wierzyć, że nie ma w tej opowieści momentów słabszych, postaci nijakich czy wydarzeń, które można by pominąć bez szkody dla całości.Kasper Bajon stworzył galerię dziwaków i oryginałów, nie liczyłam, ile postaci dokładnie opisuje, ale robi to w sposób naprawdę genialny - i za to też go nie lubię, bo jestem zazdrosna.

Po szóste: nawet nie próbuję streścić tej książki, bo to jest z góry skazane na niepowodzenie. Autor swobodnie zmienia plany czasowe, opowiada anegdoty, robi dygresje do dygresji - prowadzona przez niego narracja jest zupełnie nieobliczalna, pełna zakrętów i wirów - jak atramentowa rzeka, nad którą stanął Karol Lorak i nad którą opowiadana jest historia rodziny Mylo - a ja dałam się tej rzece porwać i unieść, co znów świadczy o talencie autora i jest kolejnym powodem, żeby go nie lubić.

Po siódme - Koń Alechina" kojarzył mi się zarówno z "Wariacjami pocztowymi" Brandysa i "Niecierpliwymi" Nałkowskiej - nie za dużo tych dobrych skojarzeń w jednej książce?

A tak zupełnie serio: polecam! "Koń Alechina" jest przykładem literatury z ambicjami, dla wymagającego czytelnika i mam nadzieję, że wywoła spora zamieszania wśród czytelników. Bo w mojej głowie zamieszania już wywołała :)

K. Bajon, Koń Alechina, wyd. MG, Warszawa 2010, s. 285, Warszawa

16 komentarzy:

  1. No no, całkiem sporo masz tych powodów... Bardzo interesująca propozycja czytelnicza :) gdyby nie to, że nie przepadam za literaturą polską, na pewno zapisałabym sobie ten tytuł

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja znów o plakietkach :) Obiecali przysłać na dniach :D bardzo dziękuję :) Pozdrawiam serdecznie z nowego miejsca :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro aż 7 powodów, to chyba naprawdę warto przeczytać:) Tylko obawiam się, że mogą być problemy ze znalezieniem tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, to było świetne! Nie lubisz go, bo jest za dobry. Podoba mi się to. I chce mi się ogromnie śmiać. Muszę to przeczytać ^^.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż 7 powodów ! Podoba mi się jak to wszystko napisałaś i teraz mam straszną ochotę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Paideia - a mi za każdym razem, gdy trafiam na takie książki polskich autorów, aż się buzia śmieje :)

    The_Book - to świetnie :) Nowe miejsce już odiwedziałam, dopiszę sobie adres do linków :)

    Liliowa - książka jest dostępna na stronie księgarni Gandalf i np. Empiku oraz na stronie wydawnictwa MG.

    Alino - nie lubię autora, bo jestem zazdrosna, a ja niczego ta ludziom nie zazdroszczę, jak wiedzy i talentu właśnie :)

    Meme - tych powodów pewnie znalazłoby się więcej, na tych siedmiu poprzestanę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie będę mogła pozwolić sobie na jej kupno, ale wytrwale będę czekać, aż pojawi się w mojej bibliotece. ;) Poza tym bardzo ciekawą... recenzję napisałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Scarletko - doskonała recenzja :-). I już zaczęłam "nie lubić" Kaspra Bajona, w podobny sposób... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tytuł dopisuję do niekończącej się listy...
    Napisałaś to z przytupem i mocą - książka mam nadzieję też tyle energii niesie w sobie :P

    Pozdrawiam z nowej miejscówki :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Chapeau! Niebyle ksiazka, skoro sie spotyka z tak smiala i przewspaniala krytyka. Jak tylko bede w polszczym kraju, sprawie sobie takie cudo;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lenalee - czasem jak wracam do swoich wcześniejszych tekstów to mam wrażenie, że one nawet obok recenzji nie leżały... oto kolejny przykład :)

    Anulko - cieszę się, że to "nielubienie" się udziela :)

    Maioofko - nie ukrywam, że książka jest dość pogmatwana i autor kilka razy wodzi czytelnika na literackie manowce - ale mocy i przytupu odmówić jej się nie da :)

    Karo - :) Krytyka pojawić się musiała, gdyż autora naprawdę nie da się lubić za to wszystko, z drugiej jednak strony ciężko się od książki oderwać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie najbardziej boli Twój drugi powód. Mam podobne odczucia :)

    O reszcie jeszcze wypowiedzieć się nie mogę, ale może kiedyś przeczytam i wtedy wymienimy doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Futbolowa - ja chyba tego drugiego powodu też najbardziej nie mogę przeboleć :))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Skarletko!
    Ja Ci tylko powiem jedno - też Cię nie lubię, za to, że wpadłaś na pomysł z tak szaloną i świetną i ciekawą recenzją:D :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tucha - Ty nie lubisz mnie, a ja czasem nie lubię Ciebie, jak widzę, jakie fajne książki czytasz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię Bajona i tej książki bo po prostu bardzo mi się nie spodobała.
    Uwielbiam książki tego typu, ale ta jest dla mnie kompletną pomyłką. Nic nie trzyma się kupy, autor w niektórych momentach chciał być zabawny, nie wyszło.
    Przeczytałam całość, tylko dlatego że książka jest prezentem od mojego najlepszego przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń