poniedziałek, 30 sierpnia 2010

A po ślubie Lizzie było tak... (Emancypacja Mary Bennet - Colleen McCullough)


Kilka postów wcześniej pisałam, iż jest taka książka, która prawie sprawiła, iż przestałam marzyć o torbie, która stanowiłaby wyraz moich uczyć do bohatera książki Jane Austen. Tą książką jest "Emancypacja Mary Bennet", w której nieźle się boskiemu panu Darcy dostało.

Ale od początku.

"Emancypacja" to ciąg dalszy "Dumy i uprzedzenia", uchodzącej za romans wszech czasów. Dlatego mam wiele szacunku dla Colleen McCullough, iż odważyła się dopisać cokolwiek do powieści Jane Austen, gdyż to bardzo ryzykowna inicjatywa. Jednocześnie zaś miałam wrażenie, że autorka miała w nosie uczucia potencjalnych miłośników "Dumy i uprzedzenia" i wielką frajdę sprawiło jej "odbrązowienie" co niektórych bohaterów, w tym i Darcy'ego, który przecież dla wielu stanowi ideał mężczyzny.

McCullough odsłania "prawdziwe" motywacje bohaterów powieści Jane Austen, które okazują się znowu wcale nie takie chwalebne, pokazuje ich gorsze strony i mniej więcej do połowy powieście nie brakuje jej w tym odwagi. I nie ukrywam, że pierwsza połowa książki podobała mi się o wiele bardziej, chociaż moja miłość do Darcy'ego gwałtownie zmalała. Potem jednak autorka tak pokierowała losami swoich ( raczej nie swoich) bohaterów, że nie tylko wszystko kończy się dobrze, ale i wszyscy wydają się dobrzy. Troszeczkę szkoda - jak mieszać, to konsekwentnie!

I w tym momencie mam dylemat: opowiedzieć, co działo się dalej, czy też nie psuć niespodzianki? Główną bohaterką, jak łatwo się domyślić, jest Mary Bennet, która wyrosła na zdziwaczałą starą pannę. Po śmierci matki łapie wiatr w żagiel i pragnie niezależności - stąd "emancypacja"w tytule. Należy ją jednak wziąć w nawis, gdyż swoboda Mary kończy się, zanim naprawdę się zaczęła - i jest to dość niefortunny koniec, przez co emancypacja jest tutaj bardziej parodią emancypacji. Mimo początkowych śmiałych zamierzeń, na koniec, po najróżniejszych perypetiach (z porwaniem i uwięzieniem włącznie), Mary i tak dochodzi do wniosku, że nie wyobraża sobie życia bez silnego, męskiego ramienia...Chwała autorce za to, że jednak na koniec zostawiła coś z postrzelonej Mary, którą poznajemy na początku. Więcej nie powiem :)

Świetnie się bawiłam, czytając tę książkę - tym bardziej, że miło mi było spotkać starych, dobrze znanych bohaterów w nowych odsłonach. Zapewniam, że to prawdziwa gratka dla miłośników Jane Austen, a autorce "Emancypacji" bynajmniej nie zabrakło fantazji, odwagi i humoru przy kierowaniu ich dalszymi losami - niektóre sceny są naprawdę brawurowe!

A tak poza tym to JEDNAK cieszę się, że pan Darcy na koniec znów stał się dobrym panem Darcym, gdyż najbardziej lubię go w takim wydaniu i chyba już nic nie da się z tym zrobić :)

C. McCullough, Emancypacja Mary Bennet, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2010, s. 457.

12 komentarzy:

  1. Z tego co wiem, Emma Tennant popełniła już kontynuację "Dumy i uprzedzenia", a także innych dzieł Austen. Ja jednak obstaję przy tym, że wyłączność na kontynuację ma autor pierwszej części. Jak nie żyje, to znaczy, że nie wiadomo, co sie wydarzyło dalej. Pomysły innych autorów mnie nie interesują i nie przekonują, bo oni akurat tyle wiedzą, co i ja. Więc co by tam McCullough nie napisała, pan Darcy ideałem jest i kropka. A tak na marginesie przyznam, że trochę mnie ta książka kusiła, bo jakoś tak sympatycznie wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lilybeth - dzięki, całkowice o tych książkach zapomniałam, a "Zakochaną Emmę" mam nawet na półce :) Do wszelkich kontynuacji mam stosunek niejednoznaczny: zgadza się, że drugi autor wie tyle, co i ja, ale... to jest zawsze ciekawa, co nowego wymyśli, tym bardziej, gdy za pisanie zabiera się autorka "Ptaków ciernistych krzewów", które swojego czasu bardzo mi się podobały. Co do tego, że książka wygląda bardzo sympatycznie, myślę, że może to może sprawka tej różowej sukienki na okładce - ale to tylko moja teoria :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja to kiedyś przeczytam, bo muszę!
    Tak ladnie napisalaś...

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja chyba nie chcę znać kontynuacji dzieł Jane Austen, które nie wyszły spod jej pióra. Co to to nie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sądzę, że za jakiś czas ją przeczytam, ponieważ moja przyjaciółka bardzo (pozytywnie) przeżywa cytat "Darcy, ty kanalio!" xD.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kalio - dzięki, polecam! :)

    Futbolowa - hihi, co kto lubi :)

    Alino - :)))))) "Przeżywałam" ten sam cytat i zastanawiałam się, czy nie zatytułować tak tego postu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ślicznie napisałaś ;) Więc jak tak kusisz to chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, ja mam wielką ochotę przeczytać właśnie dlatego, że autorka zmienia spojrzenie na bohaterów Austen. Muszę się przyznać, że nie jestem fanką Mr. Darcy'ego, więc z chęcią zobaczę w nim tą "kanalię":))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam ochoty na żadne kontynuacje "Dumy i uprzedzenia". Jakoś nie jestem przekonana do takich "dopisywań" przez innych autorów. Za bardzo chyba kocham powieść Jane Austen. Jaka by ta kontynuacja nie była, to i tak pewnie zgrzytałabym ze złości zębami :)

    A poza tym nie będę sobie psuła mojej wizji Darcy'ego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również nie jestem przekonana do kontynuacji napisanej przez innego autora (co innego parodie). Chociaż z jednej strony odczuwam pewną ciekawość jak ktoś inny przedstawił losy znanych już bohaterów. "Duma i uprzedzenie" co prawda mi się podobała, jednak czuję, że to nie do końca moja tematyka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja przyznaję, że z miłą chęcia przeczytałam kontynuację i byłam pozytywnie zasakoczona. Przemiana Mary i Angus, ukazanie Darcy'ego w innym świetle, problemy rodzinne i przede wszystkim ta emancypacja... Z ksiązki jestem bardzo zaowolona, chociaż nie często czyta kontynuacje, bo wydają się odbiegać od orginału i stylu piasania, w tym wypadku autorka się popisała i gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też przeczytałam, zachwycona nie byłam, ale po ochłonięciu myślę, że nie jest tak źle, w końcu wszystko dobrze się skończyło ;). No i muszę przyznać, że ja bardzo lubię "fanowskie" opowiadania o Dumie i uprzedzeniu, chociaż muszę przyznać, że kontynuacji pani Tennant nie cierpię, bo mam wrażenie, że autorka nigdy Dumy i uprzedzenia nie przeczytała, bo np po w rok po ślubie Lidia ma bodajże czwórkę dzieci, Jane chyba dwoje ( przepraszam jeśli się pomyliłam, ale nie pamiętam dokładnie ), błeee .....

    OdpowiedzUsuń