piątek, 16 lipca 2010

Mona Lisa przed Moną Lisą (Uśmiech Lisy - Donna Jo Napoli)


Donna Jo Napoli podjęła w "Uśmiechu Lisy" bardzo ciekawy temat i to on mnie przyciągnął do tej książki. Otóż autorka postanowiła napisać o kobiecie, która pozowała na najsłynniejszego obrazu świata.

ALE... to ale musi w tym miejscu koniecznie się pojawić: nie jest to książka zbliżona np. do "Dziewczyny z perłą" (swoją droga: świetny film!), czego ja oczywiście oczekiwałam, chociaż na okładce nic takiego nie obiecywano.

O samym obrazie jest w książce niewiele: młodziutka Elisabetta ma zaszczyt znać słynnego Leonarda i ten obiecuje jej, że kiedy dziewczyna dojrzeje, zdobędzie doświadczenie, które zapisze się na jej twarzy, wtedy on namaluje jej portret. Książka "Uśmiech Lisy" opisuje właśnie to zdobywanie doświadczeń.

Lisa mieszka na prowincji, jednak na tyle blisko Florencji, by poznać trzech braci z rodu de'Medici (słynni Medyceusze). W jednym z nich zakochuje się z wzajemnością, jednak zakochanym w drogę wchodzi Historia. Słynny ród traci na znaczeniu, więcej: jego żyjący członkowie nie mają wstępu do Florencji, muszą szukać schronienia w Wenecji. Lisa jest gotowa na wygnanie, jednak ukochany nie przyjmuje od niej tej ofiary. Dziewczyna poślubia więc innego i w wieku, uwaga, uwaga! dwudziestu czterech lat staje się stateczną włoską matroną. Wtedy to właśnie w jej życiu ponownie zjawia się Leonardo da Vinci, który maluje obiecany portret.

Co mi się podobało? Przede wszystkim pomysł i historia, ale też główna bohaterka. Ma ona świadomość, że "wybory jakich może dokonać niewiasta są ograniczone", dlatego chociaż ciężko jej pogodzić się najpierw ze śmiercią matki, potem z szybkim małżeństwem ojca, a potem z własnym, ma zadziwiającą zdolność dostosowywania się do sytuacji. Strywializuję, ale Lisa, ta słynna Mona Lisa z obrazu!, wyznaje zasadę, że na wszelkie kłopoty, najlepsza jest kupa roboty. Z czasem uczy się kochać męża, oddaje się dzieciom, mimo zawodu miłosnego żyje dalej. I zdaje się świetnie w tym odnajdywać, chociaż tego do końca nie możemy być pewni, bo w końcu od wieków ludzie łamią sobie głowę, co skrywa jej słynny uśmiech...

Wiem, za bardzo utożsamiam fikcyjną bohaterkę z książki z kobietą na obrazie... ale trudno. Jedyną rzeczą, do której nie mogłam się w książce przyzwyczaić, to młody wiek bohaterów... Lisa i jej pierwsza miłość, Giuliano de'Medici mają po 12 lat, gdy się poznają i zakochują, niewiele więcej, gdy ich związek się rozpada... no cóż, podobno wtedy tak było :)

Polecam - bardzo miła lektura czytana w ekstremalnych warunkach pogodowych, po której ma się ochotę poczytać więcej o włoskim renesansie :)

(a czytając słuchałam tego: 01. Metric - Eclipse (All Yours)

Donna Jo Napoli, Uśmiech Lisy, wyd. Jaguar, Warszawa 2010, s. 343.

15 komentarzy:

  1. Skarletko kochana rewelacyjna muzyka:) choć gdy czytam to nic nie słucham to miedzy książka, audiobookiem i odpoczywaniem....posłucham, a może nawet właśnie do odpoczywania posłucham:) a książki się trochę boję...tzn. tematyki...ale pewnie spróbuje ugryźć kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaś, w książce nie ma niczego strasznego :) Ależ ja się cieszę, że już jesteś :))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja skąś znam tę piosenke, którą słuchasz. Nie wiem może z radia, albo... no nie moge sobie przypomnieć gdzie ją słyszałam. Ale podoba mi się strasznie. A co do książki- nie jestem pewna czy dałabym jej radę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że zadziałało:)
    A książkę już obserwowałam jakiś czas temu. Czułam, że może być dobra, Twoja recenzja to potwierdza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Meme - Ta piosenka otwiera ścieżkę dźwiękową do filmu "Zaćmienie" - może stąd ją znasz.
    Nie wiem, co takiego napisałam w recenzji, ale książki nie należy się bać i przeczytanie jej nie jest jakieś szczególne trudne - to bardzo ładna historia napisana w bardzo ładny sposób :)

    Kalio - jest dobra i bardzo przyjemna w lekturze :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, też chciałam ją przeczytać. Sądzę, że zbliżam się do niej coraz bardziej, mimo iż bardzo się jej opieram. Nie mam pojęcia, dlaczego. I teraz, jeśli ją przeczytam, też będę ją utożsamiać. Twoje recenzje wpływają na to, co czytam. Ale to bardzo dobrze :)).

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno kiedyś ją przeczytam, ale kiedy? Ślimaczę się ostatnio z książkami. Tematyka bliska i współczesnym czasom...skojarzyło mi się z moim ulubionym filmem "Co się wydarzyło w Madison County", tylko tam bohaterka przeżya miłość w dojrzałym wieku;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muzykę kojarzę z 'Zaćmienia' - jedna z najlepszych, jakie znajdują się na soundtracku.

    A książką zainteresowałaś mnie bardzo - lubię tego typu tematykę - nawiązania do sztuki, odrobina miłości, badanie ludzkiej psychiki itd. itd. Myślę, że warto sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Alinko - dzięki za miłe słowa :) Ja też staram się czytać to, co polecają na blogach - po to one są :) A książkę polecam, warto :)

    Pani La Mome - wstyd się przyznać, ale nie widziałam twojego ulubionego filmu :( Postaram się to nadrobić - koniecznie!

    Futbolowa - mnie się tam jeszcze bardzo podoba "gwizdana" piosenka Cee Lo Green - zresztą całej płyty dobrze się słucha :)

    W książce chyba jednak najwięcej jest miłości... ale bardzo ładnie podanej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ogromną ochotę na tą książkę już od jakiegoś czasu, zwłaszcza, że jest ona u mnie w księgarni:) Mnie pewnie również wiek będzie odstraszał, ale możliwe, że się do tego przyzwyczaje:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Saro - proponuję o nim (wieku) nie myśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kto wie z czym wróce po wizycie w empiku! Mam nadzieje, ze ksiazka ta bedzie tam na mnie czekać.

    OdpowiedzUsuń
  13. W średniowieczu czy renesansie śmierć dopadała ludzi znacznie szybciej, dlatego musieli zaczynać "prawdziwe" życie znacznie wcześniej. Gdyby zakładali rodziny w wieku lat 30 paru, mogliby nie zdążyć wychować dzieci:)) Swoją drogą ciekawe czy biologia też miała wtedy przesunięte granice i czy możliwe było, że w dwunastolatkach buzowały hormony... Ciekawe...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie też zawsze intrygowało to, że szekspirowska Julia miała lat 14, a mamusia mówiła jej, że ona w jej wieku już była mężatką z dzieckiem... Dlatego w trakcie lektury recenzji strasznie mnie zdziwiło, że bohaterka tak późno wychodzi za mąż (24 lata? Toż to starość prawie... ;) ).

    A książka wygląda ciekawie, choć nie wiem, czy się na nią skuszę. Może w antykwariacie kiedyś znajdę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Leno - zajrzę sprawdzić, co kupiłaś :)

    Inez, Ysabell - ja to niby wiem: ludzie żyli krócej, więc przesunęły się granice ślubów, narodzin itp., ale ja w wieku 12 lat wisiałam głową w dół na trzepaku i miałam pstro w głowie - dlatego wydaje mi się to takie dziwne :)
    Inez, z tą biologią według tej książki było chyba tak jak piszesz: Lisa była gotowa oddać ukochanemu nie tylko duszę, ale i ciało :)

    Ysabell - ona wyszła za mąż, gdy miała bodajże 15 lat (strasznie późno!), gdy skończyła 24 zaczął malować ją da Vinci - był to wiek, w którym przeistoczyła się w stateczną matronę z gromadką dzieci i doświadczeniem wyrytym na twarzy.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń