sobota, 12 czerwca 2010

Kiedy Ania K. zapragnęła być Anią S., czyli co książka robi z człowiekiem :)

Wiem, że slowoczytane, to z założenia blog o książkach, czytaniu itd. Post ten jednak chodził za mną już od dłuższego czasu, więc dziś po prostu go napiszę.

Otóż chciałam napisać o inspiracji, jaką można czerpać z książek, ale... inaczej. Dziś i jutro mam zamiar wypuścić swojego Narcyza na wolność i pokazać, jak książki wpłynęły na mój... wygląd.

A wpływ miały niebagatelny, gdyż prawie od zawsze jestem ruda (blog też jest w tej tonacji - zbieg okoliczności?)

Dlaczego? Bo mam na imię Ania i bez bicia przyznaję, że kocham kobietę: Annę S., zamieszkałą na Zielonym Wzgórzu. A Ania, jak wiadomo, była ruda. Więc ja też. Odkąd pierwszy raz zdecydowałam się zmienić kolor włosów, miałam na głowie wszystkie odcienie: od delikatnie pomarańczowych, przez kasztanowe, po wściekle czerwony. A żeby nie być gołosłowną...

Odsłona pierwsza: czerwona

Odsłona druga: przebłysk rudości wśród roślinności:


Odsłona trzecia: chwilę wcześniej spadłam z pieńka, dlatego pobladłam... ale spokojnie można mnie wziąć za lisa w tej trawie
Odsłona czwarta: czerwone korale, czerwone pióra

I na koniec: dziecięca wiara płynąca z baśni, że w którejś Żabie w końcu musi ukrywać się książę!


Ciąg dalszy oczywiście nastąpi - tylko już nie będzie o włosach :)

22 komentarze:

  1. Odsłona trzecia - przepiękny kolor!!! Gdybyś dała mi gwarancję, że u mnie też taki wyjdzie - farbuje się od razu ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, gwarancji nigdy nie ma, trzeba ryzykować :))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Rude jest piękne!! Uwielbiam taki kolor jak na pierwszym i trzecim zdjęciu. Śliczna z Ciebie kobieta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Balianno, ja też kocham takie bardziej "ostre" odcienie, chociaż już od jakiegoś czasu mam na głowie nieco spokojniejszy kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobieta "z pazurem", dziki lisek - oto moje skojarzenia, a pierwsza fotka to normalnie lodzio-miodzio:)

    OdpowiedzUsuń
  6. heh, a wiesz, ja od jakiegoś czasu też na rudo się farbuje, choć muszę przyznać, nie na aż tak mocno, jak Ty.

    Odsłona 3 strasznie mi się podoba ;-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Skarletko kochana:) ja juz się nie mogę doczekać dalszego ciągu...:) A Ania S. to też moja ulubiona bohaterka:) ja ze swoimi farbowaniami włosów szłam bardziej w jej "zielone" eksperymenty:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Idąc za głosem ludu, wybieram również zdjęcie numer trzy. Rewelacja:) Kolor włosów i bladość twarzy również, nieważne czym spowodowana, ważne że efekt końcowy jest bardzo bliski Twojej inspiracji czyli Ani S. :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. ale jesteś śliczna :) najbardziej podoba mi się pierwsza odsłona, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo sympatyczny z Ciebie rudzielec w każdej odsłonie:)Z Anią z Zielonego wzgórza kojarzy mi się również zielony kolor włosów;)Taki piękny rasowy kasztanowo-rudy to Scarlett O'Hara, tak zawsze sobie ją wyobrażałam, czyżby dlatego skarletka? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. super te odsłony!:) Ja się szczerze przyznam, że nigdy w życiu nie farbowałam włosów...:P

    OdpowiedzUsuń
  12. Rude włosy są boskie! Tyle, że nie każdemu pasują, ale Ty akurat chyba dla nich zostałaś stworzona :D Ja ostatnio trochę też eksperymentuje, ale że naturalne mam dość ciemne, dlatego robię to małymi kroczkami, bo nie wiadomo nigdy co mi na tej głowie wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze podobały mi się rude włosy, a na 3 zdjęciu odcień jest dla mnie po prostu rewelacyjny :) Ja jestem blondynką i zawsze mi się wydawało, że to taki bardzo nudny kolor, kompletnie bez życia. Podejrzewam, że po części wynika to ciągłego oglądania siebie w lustrze, co bywa nieraz przytłaczające ;) A co do Ani z Zielonego Wzgórza mam od dzieciństwa do niej okropny uraz, dotychczas taką niechęć udało się również pozyskać "Cirpieniom młodego Wertera", oboje przez całą książkę cierpieliśmy - i ja i Werter :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aby być dosłownym, to powinna być jeszcze szósta odsłona - w kolorze zielonym. Tylko czy będzie również urocza jak te powyżej?! ;-) Pozdrawiam sobotnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. :) Uroczy post. Urocze odsłony. Ja także pokochałam Anię S. od pierwszego czytania, ale nigdy nie odważyłam się na zaaplikowanie sobie rudej czuprynki. :-)) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też od nastu lat eksperymentuję z kolorem włosów. I tak się złożyło, że na głowie miałam różne odcienie rudości: rubin, burgund, oberżyna, miedziany, kasztan, ostatnio nawróciłam się na czekoladę i różne brązy. Ale mąż mnie namawia, bym znów przefarbowała na intensywny rudy. Nawet powiedział, że wygospodaruje pieniądze z wypłaty, bym poszła do fryzjerki i profesjonalnie zafarbowała na mocny rudy. Zobaczymy, czy znów się odważę. ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetnie Ci w tym kolorze, a odcień na zdjęciu numer 3 - bajeczny. Też lubię Anię i też raz miałam czerwonorude włosy. Ciągle chcę do nich wrócić, ale odrosty mnie przerażają ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dołączam do fanów zdjęcia nr 3 :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Odsłona trzecia definitywnie najlepsza! Piękna lisia rudość. Jeden z moich ulubionych odcieni. A zieleni nie planowałaś spróbować? ;).

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani La Mome - dzięki :) Zastanawiam się, ile mogłam mieć lat na tym pierwszym zdjęciu :)

    Elwiko - ja teraz też mam spokojniejszy kolor :)

    Kaś - mnie kiedyś wyszedł kolor...jakby go nazwać? Intensywnie żółty?

    Tusieńko, Agatoris - dziękuję! :)

    Kaprysiu - dokładnie: Skarletka to zdrobnione spolszczenie od mojej kolejnej idolki - Scarlett O'Hary. Ile razy czytałam "Przeminęło z wiatrem" sama nie wiem :)

    Kolmanko - wcale mnie to nie dziwi, bo gdybym miała takie piękne naturalne włosy jak Ty, to pewnie bym nie poprawiała natury :)

    Izusr - element zaskoczenia też można polubić :)

    Odcień Purpury - falę blondu mam już za sobą :) Na Werterze też cierpiałam bardziej niż Werter, ale nie wiem, czy coś pobije "Bez dogmatu" Sienkiewicza :)

    Krzysztofie - "zieloną" fotkę też mam, ale w peruce. Liczy się :)?

    Jolanto - dziękuję :) A Ani jeśli pokocha się raz,to jest to miłość na całe życie, ot co! :)

    Matyldo - ja bym chętnie obejrzała co wyjdzie, jeśli się odważysz :) A skoro mąż sponsoruje... :)

    Nyx - odrosty to niestety ta mniej fajna bycia rudym. Coś wiem na ten temat :)

    Eireann - też je lubię :)

    Alino - dziękuję:) Szczerze mówiąc myślałam kiedyś nad czernią z zielonym akcentem... ale na myśleniu się skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  21. A mnie ciekawi, co jeszcze można pod wpływem książek w sobie zmienić ;)

    PS. Włosy jak to włosy, ale oczy masz śliczne. Piękne i oczytane kobiety jednak istnieją! :))

    OdpowiedzUsuń
  22. wszytskie wcielenia są boskie, ale dla mnie bombowa była równiez wersja blond:))) całuski

    OdpowiedzUsuń