środa, 5 maja 2010

Alternatywa dla Edwarda Cullena (Wampir z Ropraz - Jacques Chessex)


Jakiś czas temu mądrowałam się w jednym z komentarzy, iż jestem już lekko znudzona cukierkowatym przedstawianiem wampirów w literaturze. Że "Zmierzch" może i jest w jakiś sposób oryginalny, ale teraz powstaje tyle książek o zbliżonej tematyce, iż robi się to nudne. Zdeklarowałam się: poszukam jakiejś alternatywy, gdzie wampir będzie prawdziwy, nie będzie się w nikim zakochiwał i nie będzie skakał po drzewach.

...a że kto szuka, ten znajdzie, to znalazłam i ja. I sama nie wiem, czy jestem z tego zadowolona.

"Wampir z Ropraz" to historia okropna, a co gorsza, oparta na autentycznych wydarzeniach. W małej miejscowości, dochodzi do zbezczeszczenia grobu młodej, pięknej kobiety. Autor szczegółowo opisuje, co zastano w trumnie po jej otwarciu. W krótkim czasie dochodzi do dwóch podobnych incydentów - co również zostaje plastycznie opisane. Szybko znajduje się idealny kozioł ofiarny: młodzieniec o czerwonych oczach i wystających zębach. Dużą część książki autor poświęca właśnie jemu, jego historii i psychice. I już to by mi wystarczyło, aby stwierdzić, że naprawdę trzeba mieć talent, aby w tak niewielkim objętościowo utworze zmieścić aż tyle makabry. Mężczyzna był bowiem z dzieciństwie gwałcony, głodzony, bity. Jest odmieńcem, nijak nie pasującym do otoczenia.

To jednak nie koniec. Autor pokazuje, jak rodzi się strach, jakie demony pojawiają się na styku wiary i zabobonu oraz jakie mroczne sekrety skrywają małe, zamknięte społeczności.

Nie wiem, czy mi się ta książka podobała czy nie. Nie wiem, czy ją polecam. Doczytałam ją do końca, gdyż ma tylko 90 stron - więcej nie dałabym rady. Wiem, że znalazłam postać wampira w literaturze, która od Edwarda Cullena różni się jak dzień od nocy. Tylko nie wiem, czy dokładnie o to mi chodziło.

J. Chessex, Wampir z Ropraz, wyd. W.A.B., Warszawa 2009, s. 90.


11 komentarzy:

  1. Ja sobie odpuszczę. Po prostu mam dość wampirów we wszystkich wydaniach. Odnoszę wrażenie, że od jakiegoś czasu wszędzie ich pełno. A to mnie denerwuje. Nie wiem, chyba mam jakiś trwały uraz.

    Chciałam jeszcze poinformować, że wyniosłam się z onetu i zmieniłam nick z Tygryska na ultramarynę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. mi się okładka podoba. a o książce słyszałam i chyba jednak zaryzykuję przeczytanie jej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. okładka rzeczywiście przyciągająca mój wzrok... treść chyba trochę też, choć chyba bardziej się boję niż jestem ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony rekomendacja nie brzmi pociągająco, z drugiej zaciekawiłaś mnie...hmmm

    OdpowiedzUsuń
  5. Skarletko, proszę o kontakt na lilithin@gazeta.pl, wylosowałaś u mnie na blogu książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ultramaryno - zaraz zapiszę sobie adres, żeby nie zapomnieć :)

    Edith, Kaś - mnie też okładka skusiła. Niby nie ocenia się książek po okładce, ale ja robię to notorycznie i wcale nie narzekam :)

    La Mome - spróbuj, książka jest krótka, więc nawet jeśli będziesz miała tak mieszane uczucia jak ja, to lektura i tak nie zajmie Ci dużo czasu.

    Lilithin - ślicznie dziękuję i bardzo się cieszę, adres już wysłałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja oczywiście, jako wampiromaniaczka, przeczytam :) Pozwól, że zacytuję: "Autor pokazuje, jak rodzi się strach, jakie demony pojawiają się na styku wiary i zabobonu oraz jakie mroczne sekrety skrywają małe, zamknięte społeczności." - tym mnie bardzo zachęciłaś do przeczytania. Wiem, jestem dziwna :)
    Pamiętam, jak jeszcze przed erą "Zmierzchu" książek o wampirach było o wiele mniej. I trochę się cieszę aktualną "fazą" na wszystko, co wampiryczne i mroczne, bo to mój konik i wreszcie mam z czego wybierać, ale z drugiej strony - traci to to dużo na jakości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj sprawdzała katalog bibliotek on-line i tak ta książka przyszła na myśl, akurat jest w wypożyczeniu.
    Przypuszczam że jest to odmienna pozycja aniżeli "Zmierzch" ( w sumie tylko film widziałam, książka Meyer jakoś mnie nie pociąga).

    OdpowiedzUsuń
  9. Nyx - zgadza się: wybór książek o wampirach jest teraz ogromny, ale i tak najbardziej lubię i najmilej wspominam starą, poczciwą, hihih, "Drakulę" Brama Stokera :)

    Judytta - to pozycja skrajnie różna, znajduję się na przeciwnym biegunie niż "Zmierzch".

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tytułowy wampir ma niewiele wspólnego z krwiopijcami znanymi z popkultury, ale nawiązuje do tendencji bulwarowej prasy do "chrzczenia" morderców czy psychopatycznych zbrodniarzy takimi sensacyjnymi przydomkami.
    A książkę zdecydowanie warto przeczytać - niezwykłe studium strachu i fascynacji złem. Precyzyjnie napisane, choć mroczna tematyka nie każdego zadowoli.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaintrygowała mnie ta książka, na pewno kiedyś po nią sięgnę. Z serii INNE HISTORIE czeka mnie lektura "Spiskowców" - też oparta na faktach, tyle, że dotyczy ostatnich Habsburgów :)

    OdpowiedzUsuń