środa, 7 kwietnia 2010

Dla mnie raczej: kobiety smutne (Kobiety namiętne - Paula Izquierdo)


"Kobiety namiętne" to kolejna pozycja porwana z biblioteki po wcześniejszym przeczytaniu recenzji na blogu (tym razem był to blog Nyx). Przyciągnęło mnie nazwisko Simone de Beauvoir, której poświęcony został jeden rozdział książki. Jednak zarówno on, jak i pozostałe, rozczarowały mnie.

Owszem: książkę czyta się całkiem przyjemnie i całkiem szybko, gdyż rzeczywiście wciąga. Owszem: kobiety, o których autorka pisze, są niebanalne, intrygujące, słyszał o nich każdy. Bo jak można nie słyszeć o Elżbiecie I, Elżbiecie Batory, Katarzynie Wielkiej, George Sand, Colette, Macie Hari, Isadorze Duncan, Virginii Woolf, Anais Nin, Josephine Baker, Edith Piaf i kilku innych znanych paniach? Paula Izquierdo postanowiła jednak przedstawić ich sylwetki pod kątem, jak wskazuje tytuł książki, namiętności, romansów i erotycznych ekscesów itp. Tylko teraz tak: w książce nie ma "momentów", a jedynie skatalogowanie kochanków słynnych pań. Brakuje opisów więzi, jakie łączyły opisywane osoby, szczególnie smakowitych anegdot też jest niewiele. Autorka ogranicza się jedynie do podania kilku danych biograficznych, kilku nazwisk i kilku własnych, mało odkrywczych, interpretacji.

Nie jest to książka naukowa, Paula Izquierdo przedstawia bowiem tylko wybrane subiektywnie epizody z biografii kobiet, o których pisze. Kiedy zabierałam się za lekturę, myślałam, że będzie to coś w rodzaju "literackiego pudelka", czyli że mam do czynienia z książką liczącą na to, że przedstawione w niej fakty wywołają rumieniec na twarzy, sensację, że będę ją czytać z niezdrowym zainteresowaniem. Ale tego wszystkiego też nie było, zabrakło namiętności, a opisane kobiety, w moim odczuciu, były raczej smutne, niż namiętne, uwydatnione zostały ich skłonności depresyjne, a nie "zacięcie" uwodzicielskie. I niestety, mimo doboru naprawdę interesujących nazwisk, książka dla była średnio interesująca. Niewątpliwym plusem jest jednak to, że zachęciła mnie, aby w końcu przeczytać odrzucone kiedyś "Klaudyny" Colette i sięgnąć po książki Anais Nin. Poza tym narobiłam sobie ochoty na przeczytanie biografii Isadory Duncan. Więcej plusów nie dostrzegam.

Dlatego moja ocena to trzy i bez żalu oddam tę książkę do biblioteki.

***

Zmieniają temat, pisałam już o tym kilka razy, jedną manie płynnie zamieniłam na drugą. Zamiast czytać, siedzę i dłubię. Nie, nie w nosie :) Dłubię na szydełku, bo dzierganiem tego jeszcze do końca nie można nazwać. Z wielkanocnych jajeczek przerzuciłam się na szydełkowe kolczyki, a w planach majaczy mi się biała, "wydłubana" bluzeczka na lato, którą mam nadzieję za jakiś miesiąc się pochwalić.

P. Izquierdo, Kobiety namiętne, Świat Książki, Warszawa 2009, s. 208.

9 komentarzy:

  1. No to czekamy na tą "wydłubaną" bluzeczkę na lato. Byleby nie miała za dużych oczek... ;)))) ha ha

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam Ci dzienniki Anais Nin - to i (auto)psychoanaliza, i portret epoki w jednym. Szczególnie "Henry i June". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś chciałam kupić te książkę...skutecznie mi odradziłaś:). A co do szydełkowania, jestem ciekawa kolczyków dzierganych. Ostatnio mam lekkiego bzika na punkcie kolczyków, odkąd odkryłam, że przecież mam uszy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matyldo - uważam, że bluzka na lato musi mieć wielkie oczka, żeby była przewiewna :) I właśnie taką dziurawą sobie dłubię :)))

    Bernadetto - brzmi super, już zaczynam szukać tej książki :)

    Kolmanko - specjalnie dla Ciebie zaprezentuję kiedyś/niedługo kilka par na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale Cę rozumiem, choć ja z szydełka ostatnio "przesiadłam się" na druty, ale one też pożerają mi czas, który kiedyś mogłam przeznaczyć na czytanie... :)

    Koniecznie pochwal się swoimi dziełami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pochwalę się, pewnie. Nie obiecuję, że już w następnym poście, ale na pewno w którymś z kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się mimo wszystko książka nawet podobała, zostałam zasypana masą informacji. A jak się ostatnio dowiedziałam - czasem przydatnych :)
    I ja też przyłączam się do oczekiwania na Twoje dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie jestem w trakcie czytania i ekhem... nie bardzo. Ale może Twój entuzjazm wobec zakończenia mi pomoże ;).

    OdpowiedzUsuń