czwartek, 4 marca 2010

O kobiecie charakternej (Każdy dom potrzebuje balkonu - Rina Frank)


Wiem, że się powtarzam, ale mam ostatnio szczęście do dobrych książek. Oto kolejna: Każdy dom potrzebuje balkonu Riny Frank. I muszę to napisać: chociaż nie ocenia się książek po okładce, ja robię to notorycznie, z różnym skutkiem. Tym razem okładka mnie zachwyciła od pierwszego zobaczenia, w którymś z numerów „Bluszcza” - chciałabym, żeby ktoś kiedyś zrobił mi podobne zdjęcie. Nawet za bardzo nie czytałam recenzji, tylko od razu stwierdziłam: ja chcę to przeczytać. I akurat w tym przypadku miałam nosa: książka jest świetna!

Swoje pianie z zachwytu mogłabym zacząć od tego, że (znowu) jest to historia rodzinna, (znowu) mówi o Żydach (tym razem pochodzenia rumuńskiego, którzy po wojnie przenieśli się do Izraela), a bohaterem, który wybija się na pierwszy plan jest Rina - najmłodsza córka. Jak pisze autorka: siostra Riny była inteligentna i dlatego się uczyła. Rina natomiast była ładna i to poniekąd zapewniało jej dobrą przyszłość.

Książka została skonstruowana tak, że każdy rozdział składa się z dwóch części. Pierwsza, z narracją pierwszoosobową, opowiada o dzieciństwie Riny i jej siostry, a także rodziców, ciotek, wujków, sąsiadów. Dziewczynka opisuje to, co widać z tytułowego balkonu, opowiada, w co się bawiła, gdzie zabierał ją ojciec, co było dla niej ważne. I już w tych rozdziałach widać, że Rina, oprócz tego, że była ładna, miała jeszcze coś. A mianowicie charakterek. Mimo kochających rodziców, była dzieckiem ulicy, a tu obowiązywało prawo pięści, prawo silniejszego. Rina nauczyła się "sobie radzić", która to umiejętność pomaga, ale i przeszkadza jej w dorosłym życiu. A to dorosłe życie opisują drugie części rozdziału.

Rina, jeszcze w Izraelu, poznaje Hiszpana, który okazuje się nie tylko przystojnym Hiszpanem, ale i bogatym Hiszpanem. Zabiera ją do swojego kraju, pokazuje rzeczy i przepych, jakiego dziewczyna nigdy wcześniej nie widziała - i te rozdziały przypominają historię Kopciuszka. Kopciuszek jednak bynajmniej nie pokornieje, a bogaty Hiszpan szybko przekonuje się, że jego żona nie jest "miłą, żydowską dziewczyną". Czar pryska po pięciu latach małżeństwa. Nie powiem dlaczego, ale to "odczarowanie" podobało mi się najbardziej, chociaż było najmniej przyjemnym momentem książki. A bohaterka przez ostatnie kilkanaście, może kilkadziesiąt stron nieodparcie kojarzyła mi się z moją ukochaną Scarlett O'Harą.

Staram się oszczędnie oceniać książki szóstką, ale tym razem to robię. Mimo iż zdaję sobie sprawę, że ktoś mógłby mi zarzucić, że przecież nie jest to arcydzieło, a ja nawet nie śmiałabym się spierać, że jest inaczej. Po prostu jest to lektura bardzo w moim guście, którą czytałam z zapartym tchem i do której na pewno kiedyś wrócę. A wszystkim z całego serca czytelniczego polecam!

Ocena: 6/6

R. Frank, Każdy dom potrzebuje balkonu, wyd. Otwarte, Kraków 2009, s. 238.

14 komentarzy:

  1. Ja też oceniam książkę po okładce, jednak jak jest tragiczna to też mnie do takiej książki ciągnie :)
    Kobieta charakterna i historia rodzinna, i już wiem, że chcę to przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tucha, to Ty masz tak jak ja:) Jak zobaczyłam, jaką okładkę ma "Dracula" Brama Stokera (tragedia), to stwierdziłam, że nie ma głupich, to jest lektura dla mnie! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, wpadłam się przywitać, wpisać do Obserwatorium i poczytać.. a jest co !!! Wspaniale!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też już jakiś czas temu ją wypatrzyłam :) no i muszę przeczytać (lista coraz większa...) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. i kolejna w kolejce się ustawiła- w tym miesiącu sobie ją kupie- przekonałaś mnie! a okładka rzeczywiście cudowna- tak mi właśnie ta książka kiedyś okładkowo w oko wpadła.

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja z innej beczki..Aniu, ja Tobie zrobie taką fotkę, nawet lepszą;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kate - ja już u Ciebie też byłam, nie powiem: ciekawie :)

    Edith - u mnie lista też zdaje się nie mieć konca.


    Kaś - polecam!

    Martuś - trzymam za słowo i na samą myśl się cieszę !

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe:) Czytałam o niej też w "Bluszczu", ale jeszcze nigdy nie widziałam jej w księgarniach. Widzę, że czytasz "Mikołajka":)Ja jestem na 1 tomie. Czytamy ją sobie z narzeczonym na głos przed snem:)

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytam kiedyś na pewno !!!! Mam ją zapisaną już od czasu jak się w księgarniach pojawiła, a że już się przekonałam, że gusta mamy podobne, to podkreślam w notatniku dwoma grubymi kreskami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety ja także oceniam książkę po okładce, tyle że u mnie jest pół na pół: trafiam na tyle samo dobrych i złych pozycji ;) Wypatrzyłam ją na stronie wydawnictwa i od razu przykuła moją uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny, warto przeczytać, naprawdę. Ja oczywiście podsuwam ją mamie, która nadal czyta "Piaskową górę", aleee...ją też urzekła okładka :) Virginio, ja też ufam w Twój gust literacki - jak patrzę na listę książkę, to sama albo już je czytałam, albo właśnie mam zamiar :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To książka którą chcę przeczytać a o tym wiem od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam!! Zauroczyła mnie..., polecam, polecam, polecam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Książka jest zachwycająca - wiem :)

    OdpowiedzUsuń