wtorek, 16 lutego 2010

Nie podobało mi się/podobało mi się ("Insekt" - Claire Castillon) + BONUS


Nie potrafię powiedzieć, czy opowiadania Claire Castillon podobały mi się czy nie. W ogóle nie potrafię ustosunkować się do tej książki. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy warto ją przeczytać, odpowiedziałabym, że oczywiście: warto. Z drugiej strony sama na dalsze poznawanie twórczości autorki nie mam już ochoty.

Spoiwem całej książki są relacje na linii matka - córka, a uczucia jakie im towarzyszą to złość, niezrozumienie, nadopiekuńczość, nienawiść, agresja, niespełnione oczekiwania z obu stron, poświecenie, niedocenienie...itd.
Niby zapowiada się dobrze, ale:

Nie podobał mi się język. Męczyła mnie narracja pierwszoosobowa. Nie podobał mi się agresywny ton, w jakim utrzymane są opowiadania. Nie podobały mi się opisane sytuacje, momentami banalne. Nie podobała mi się "oczywistość" z jaką bohaterki opowiadań przedstawiały swoje racje.

Natomiast, żeby nie było tak jednoznacznie negatywnie, muszę oddać sprawiedliwość autorce i napisać, że kiedy kilka godzin po przeczytaniu książki zaczęłam ją jeszcze raz kartkować, jestem w stanie streścić każde opowiadanie. A było ich dziewiętnaście. Wychodzi więc na to, że w każdym było coś, co zapada w pamięć, przykuwa uwagę. W każdym była jakaś puenta, jakiś element, który nie pozwala o sobie zapomnieć. A o to chyba chodzi, tak?

Dlatego daję 3, a nie, jak początkowo zamierzałam, 2-.

***

W ostatnim poście pisałam, iż od jakiegoś czasu pochłania mnie coś, co z książkami ma niewiele wspólnego. Oto efekt mojego weekendowego nabierania raz oczka lewego, raz oczka prawego. Jestem z siebie bardzoo dumna, ale też mierzę wysoko. Mam swój Mount Everest, który zrobię sobie, jak tylko robić się na nauczę. A wygląda on TAK. Może następnej zimy. Albo jeszcze następnej:)

C. Castillon, Insekt, wyd. W.A.B., Warszawa 2009, s. 174.

5 komentarzy:

  1. Zdolna z Ciebie kobita :) dla mnie takie cudeńka, to czarna magia, no i oczka już nie te :/
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, książki które traktują o pożyciach matki z córką zdecydowanie nie są dla mnie, kłótni mam już dosyć w prawdziwym świecie ;) Swoją drogą to ciekawe zjawisko - też bardzo często mam tak, że książka mi się nie podoba, ale wiele jej elementów pozostaje mi w pamięci.
    Wow, co do robótek, to ja zazdroszczę wytrwałości i cierpliwości. Trzymam kciuki za Twój Mount Everest! Ja właśnie dzisiaj cerowałam i stwierdzam, że igła i nitka, albo włóczka i druciki to zdecydowanie nie dla mnie. Trochę to dziwne, zważając na fakt, że moja babcia w tej dziedzinie jest mistrzynią ;D
    Lenistwo razem z feriami się do mnie przywlokło i miałam zastój w pisaniu, ale już się poprawiam. Trochę się tego nawarstwiło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Agatoris - zdolna, jak zdolna, raczej uparta :)

    Nyx - u mnie z wiekiem konflikty przeszły (jak to brzmi!) i teraz świetnie się z mamą dogaduję :) Szyć nie umiem wcale - babcia jest krawcową - a na drutach robią u mnie dwie babcie i mama (ładnie robią). Stwierdziłam więc, że z taaaakimi genami, muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tą książką zakończyłam właśnie rok 2010 i miałam bardzo podobne odczucia. Nie mogłam powiedzieć, że to zła książka, ani że dobra. Było coś w niej wciągającego a jednocześnie drażniącego. Podobnie jak Ciebie irytował mnie agresywny język i monotonia emocji. W sumie dobrze i sprawnie się czytało (pomimo ciężkiej treści) ale nie mam ochoty na kolejne spotkanie z tą panią:)

    OdpowiedzUsuń
  5. pamiętam, że ta książka bardzo mi się podobała. w sumie nie umiałam stwierdzić dokładnie dlaczego, ale te opowiadania poruszyły mnie bardziej niż się spodziewałam :)

    OdpowiedzUsuń