sobota, 30 stycznia 2010

Na co by tu sobie jeszcze pochorować...? (Podręcznik hipochondryka - John Naish)


Na powyższe pytanie wyczerpująco odpowie książka, której tytuł również znajduje się w tytule posta. No bo ile razy można zwalniać się z pracy z powodu prozaicznego bólu głowy? Albo banalnego przeziębienia dziecka? Zespół Stendhala lub zespół Sharon Stone, wątroba golfowa albo syndrom obcego akcentu - to brzmi dumnie! I cierpiąc (lub tylko wmawiając sobie, że się cierpi) na któreś z tych schorzeń, dopiero można zabłysnąć w kolejce u lekarza!

John Naish nie jest lekarzem - jest dziennikarzem, który tak pisze o genezie swojego dziełka:

Powstanie tej książki jest bezpośrednim skutkiem chomikowania w szufladzie biurka głupawych, niepokojących, rzadkich, dziwacznych, kłamliwych, zakręconych, a czasami po prostu obrzydliwych wyników badań, związanych ze zdrowiem, które zebrałam w ciągu ostatnich 10 lat, kiedy jako dziennikarz zajmowałem się problematyką zdrowotną. Utworzył się z nich pomnik kondycji współczesnego człowieka hipochondryka.

Autor zakłada bowiem, że wszyscy, w mniejszym bądź większym stopniu jesteśmy hipochondrykami, a sytuację tą nakręcają nie tylko koncerny farmaceutyczne, które produkują lekarstwa na jeszcze nieistniejące choroby, lekarze ochoczo wypisujący receptę na lekarstwa mające zwalczyć np. nieśmiałość, ale też prasa, która co rusz donosi o najnowszych odkryciach amerykańskich naukowców, będących zazwyczaj nie faktem, a spekulacją.

Autor podaje więc przykłady z prasy naukowej, które chwilami brzmią jak dobry żart.
Dla przykładu, coś o nas, mole książkowe:

Parcie na książkę

Bardzo proszę, nie zostawiaj tej książki w toalecie. Czytanie w ubikacji może prowadzić do hemoroidów, ostrzega artykuł w czasopiśmie "Lancet". Lekarze ze Szpitala im. Joohna Radcliffe'a w Oksfordzie porównali zwyczaje 100 pacjentów cierpiących na hemoroidy oraz 100 zdrowych. Odkryli, że znacznie większa część osób, u których stwierdzono hemoroidy, czyta w ubikacji. Czytanie samo w sobie nie szkodzi, ale przesiadywanie na desce przez długi czas powoduje zbyt duże ciśnienie na odbyt, ostrzegają oksfordzcy lekarze.

Inny przykład:

Zabójcza ślicznotka

Zostaw swoją atrakcyjną partnerkę. Mężczyźni, którzy mają brzydkie żony, żyją nawet o 12 lat dłużej, ponieważ nie martwią się, że ukochana ich zdradza. Do takiego wniosku doszli uczeni z Uniwersytetu Yale w 1999 roku po przebadaniu długości życia kilkuset par.

Autor podaje również przykłady słynnych hipochondryków, do których należał np. Darwin, Molier, Proust, Howard Hughes czy Igor Strawiński. Doborowe towarzystwo.

Polecam książkę, naprawdę można się pośmiać., chociaż chyba lepiej sprawdza się czytanie "na raty", gdyż jednorazowa lektura może być nieco monotonna. A ja przy okazji podejrzliwie spojrzałam na swój katar, który chyba jednak nie jest urojony ;-)

J. Naish, Podręcznik hipochondryka, przeł. M. Jaszczurowska, wyd. Znak, Kraków 2009, s. 218.

4 komentarze:

  1. Haha, po przeczytaniu fragmentów nabrałam ochotę na całość. Szczególnie, że u mnie każdy dziwny objaw na ciele/w ciele, wywołuje atak paniki i podejrzenia w postaci "to jest rak", albo "to jest łuszczyca głowy, będę łysa!", albo "właśnie dostaję zatoru w żyle!". Jeśli chodzi o fragment pt. "Parcie na książkę" to ja odniosę się w tym momencie do swoich przyzwyczajeń i skwituję to jednym słowem: "ups"!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytając o tym powiedziałam "o kurcze";-)
    A w książce takich kwiatków jest dużo, dużo więcej;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Martuś, staram się;-)

    OdpowiedzUsuń